Unia Europejska jest często krytykowana o brak adekwatnej reakcji na szalejącą w Europię epidemię koronawirusa. Chcąc zadać kłam tym opiniom Bruksela postanowiła zająć się…serwisami streamingowymi.
Sprawę rozpoczął unijny komisarz ds. rynku wewnętrznego Thierry Breton, który niedawno wystąpił z apelem do serwisów streamingowych Netflix i Youtube z niecodzienną prośbą. Poprosił je bowiem o to aby obniżyły jakość oferowanych przez siebie filmów z wysokiej rozdzielczości (HD) na standardową SD. Argumentował, że wiele osób siedząc w kwarantannie zabija czas oglądaniem seriali czy filmików na Youtube i obniżenie ich jakości spowoduje zmniejszenie ryzyka przeciążenia europejskich sieci.
Jego propozycja wywołała liczne kpiny i nieprzychylne komentarze. „Komisja Europejska zajmuje się błahostkami zamiast zająć się konkretną pomocą Włochom, żeby się uporali z tym szalejącym wirusem, który zbiera bardzo smutne żniwo.” – skomentował na antenie TVP Info poseł PiS Jan Mosiński – „Bruksela powinna przygotować konkretny pakiet wspólnych działań, a nie zajmować się jakąś platformą, która oferuje filmy i seriale”.
Do krytyki tego pomysłu dołączyła nawet PO. „Debata dzisiaj na temat Netflixa i oglądania filmów, kiedy ludzie na koniec miesiąca będą mieli połowę pensji czy, niektórzy, już dostali wypowiedzenia z pracy, jest po prostu mało poważna” – stwierdził Dariusz Joński.
Tymczasem pomimo tych kpin okazało się, że amerykańskie firmy potraktowały prośbę komisarza poważnie. W czwartek Netflix zapowiedział, że obniży jakość swojego streamingu w Europie na 30 dni. Zdaniem przedstawicieli firmy pozwoli to zmniejszyć powodowane przez nich obciążenia sieci o jedną czwartą. W piątek z podobną deklaracją wystąpili przedstawiciele Youtube dodając, że jak na razie nie zauważyli większego ruchu na swoich serwerach w związku z kwarantanną.