Dziennik New York Times ujawnił szokujący fakt o niedawnym zamachu na Donalda Trumpa. Okazuje się, że w budynku fabryki, z którego dachu padły strzały, przebywali policjanci.
20-letni strzelec otworzył ogień do Trumpa z dachu oddalonej o ok. 120 metrów fabryki American Glass Research International. Od razu wywołało to pytania o to, dlaczego osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo kandydata nie pilnowały tego dachu, biorąc pod uwagę, że nic nie zasłaniało linii strzału.
Teraz NY Times ujawnił, w oparciu o źródła w policji, że przed zamachem w tym budynku byli policjanci. Znajdował się w nim oddział snajperów z lokalnej policji, który nadzorował przebieg wiecu Trumpa. Wcześniej policja sprawdziła ten budynek, ale z niejasnych powodów nie weszli na jego dach.
BOMBSHELL.🚨
Thomas Matthew Crooks, the 20-year-old gunman who attempted to assassinate former President Donald Trump at a campaign rally in Butler, Pennsylvania, was spotted on the roof 26 minutes before the shooting occurred.
The FBI has confirmed that Crooks was seen by law… pic.twitter.com/EInrc9ihkC
— Kyle Becker (@kylenabecker) July 16, 2024
Gdyby to zrobili, to zamachowca najprawdopodobniej dało by się powstrzymać. Lokalny portal WPIX doniósł, że jeden z lokalnych policjantów zauważył leżącego na dachu zamachowca 26 minut przed tym, nim padły strzały, i zrobił mu nawet zdjęcie. Na razie nie jest jasne, czy policja poinformowała o tym Secret Service. WPIX ujawnił też, że wcześniej inny policjant zobaczył go na ziemi i uznał, że wygląda podejrzanie. Policja postanowiła to sprawdzić, ale gdy przybyli na miejsce, już go tam nie było.
Wcześniej ujawniono, że tuż przed zamachem widział go inny lokalny policjant. By sprawdzić dach, wspiął się na barki innego policjanta i złapał rękami za krawędź. Nie mogąc sięgnąć w tej pozycji po broń, zeskoczył, gdy zamachowiec wycelował w niego karabin. Kilka sekund później padły strzały.