50-letni Polak został zamordowany w Berlinie przez osobę pochodzenia bliskowschodniego lub tureckiego. Pracownica wydziału konsularnego miała odradzać jego rodzinie zgłoszenie sprawy polskiej policji – odebrali to tak, że mają nie nagłaśniać tej sprawy.
Zdarzenie, które zostało ujawnione przez portal Niezależna, miało miejsce 14 kwietnia. 50-letni Polak Piotr G. dostał kilka ciosów nożem przed jednym z lokalnych barów. Został przewieziony do szpitala, ale niestety nie udało się go uratować. Policja zatrzymała podejrzanego i znalazła narzędzie zbrodni, ale wkrótce został on wypuszczony. Zdaniem policjantów mógł „działać w samoobronie”.
Niezależnej udało się dotrzeć do rodziny ofiary. Z ich relacji wynika, że w tym barze pracowała 20-letnia córka zamordowanego. Tamtego dnia, gdy kończyła pracę, jeden z pijanych klientów chciał zamówić jeszcze alkohol. Gdy mu odmówiła, miał ją obrazić i uderzyć. Przerażona kobieta zadzwoniła do swojego ojca. Ten przyjechał do baru ze swoją konkubiną. Brat zamordowanego powiedział, że podszedł do napastnika, a ten po chwili wyciągnął nóż i zadał mu kilka ciosów.
Jego brat powiedział, że po zdarzeniu uczestniczył w przesłuchaniu jego konkubiny. Policjantka, która ją przesłuchiwała, nie chciała zdradzić zbyt wielu szczegółów. Poinformowała ich tylko, że podejrzanego zwolniono, bo działał w obronie koniecznej. „Zapytałem, jak to możliwe, skoro mój brat miał gołe ręce, a tamten nóż, ale nie odpowiedziała” – stwierdził. Dodał, że nie wynikało to bezpośrednio ze słów policjantki, ale odnieśli wrażenie, że sprawca jest pochodzenia tureckiego lub bliskowschodniego, funkcjonariusz w pewnym momencie powiedziała im, że ma na imię Mehmet.
Szwagierka ofiary powiedziała, że kilka dni po tej tragedii rozmawiała z pracownicą wydziału konsularnego ambasady polskiej w Berlinie. Ta obiecała pomoc, ale zapytana o to, czy mogą zgłosić tę sprawę polskiej policji, stwierdziła, że „kategorycznie nie”. Dodała, że „to nic nie da” i „byłaby to najgłupsza rzecz, którą moglibyśmy zrobić”. Szwagierka dodała, że odebrali to tak, że mają nie nagłaśniać tej sprawy.