W jednej z baz wojskowych w Kambodży doszło do eksplozji składu amunicji. Zginęło w niej 20 żołnierzy.
Zdarzenie miało miejsce w prowincji Kompong Speu. Okoliczny mieszkaniec powiedział dziennikarzom agencji AP, że pracował z wynajętymi budowlańcami nad remontem domu, kiedy usłyszał potwornie głośną eksplozję, przez którą jego dom się zatrząsł, a robotnicy spadli z drabin. Inny powiedział im, że kiedy usłyszał eksplozję i zobaczył kolumnę dymu nad bazą, domyślił się od razu, że doszło do wybuchu w składzie amunicji.
Na zdjęciach z miejsca zdarzenia widać, że cztery budynki – trzy magazyny i warsztat – zostały całkowicie zniszczone. Eksplozja zabiła też 20 żołnierzy, uszkodziła pojazdy wojskowe i 25 okolicznych domów. Jej przyczyny nie są na razie znane. Wtórne eksplozje było słychać przez ok. godzinę.
Premier Hun Manet – były wojskowy i absolwent słynnej amerykańskiej akademii wojskowej West Point – napisał, że był „głęboko zszokowany”, gdy dowiedział się o tej eksplozji. Złożył kondolencje rodzinom zabitych żołnierzy i obiecał, że jego rząd zapłaci za ich pogrzeby, a także wypłaci odszkodowania rannym i rodzinom zabitych. Lokalne media spekulują, że przyczyną eksplozji było niewłaściwe przechowywanie amunicji. Kambodża zmaga się obecnie z falą upałów, a te mogły sprawić, że niewłaściwie przechowywane materiały wybuchowe stały się mniej stabilne.