Administracja Donalda Trumpa postawiła ultimatum Rosji. Jeśli Rosjanie w ciągu 60 dni nie zniszczą swoich rakiet które naruszają traktat INF, to USA go zerwą i rozpoczną prace nad swoją własną bronią rakietową tej klasy.
Traktat INF został podpisany pomiędzy Rosją i USA jeszcze w czasach Zimnej Wojny, w 1988 roku. Był odpowiedzią na eskalację zbrojeń spowodowaną rozmieszczaniem przez Sowietów pocisków rakietowych na terenie Ukrainy na którą Amerykanie odpowiedzieli sprowadzeniem niezwykle celnych rakiet Pershing. Michaił Gorbaczow i Ronald Reagan zgodzili się w nim na rezygnację z naziemnych pocisków rakietowych, także tych z głowicami atomowymi, o zasięgu od 500 do 5500 kilometrów.
Amerykanie od jakiegoś czasu oskarżają jednak Rosję, że ich najnowsze pociski krótkiego zasięgu – jak chociażby najnowsza wersja słynnych Iskanderów – mają zasięg większy niż 500 kilometrów, co stanowi naruszenie traktatu. Donald Trump jakiś czas temu otwarcie zapowiedział, że USA wycofają się z tego traktatu.
Podczas wtorkowego spotkania NATO sekretarz stanu Mike Pompeo nie tylko potwierdził wcześniejsze zapowiedzi Trumpa, ale wręcz je uradykalnił. W świetle traktatu strona, która chce go zerwać, musi poinformować o tym drugą stronę na pół roku wcześniej. Pompeo stwierdził jednak, że USA uznają Rosję za winną łamania jego postanowień, a tym samym traktat może zostać zerwany w dowolnym momencie.
USA postawiły jednak Rosji ultimatum. Traktat będzie nadal obowiązywał jeżeli w ciągu 60 dni Rosjanie zniszczą wszystkie sporne rakiety i umożliwią USA weryfikację tego, że faktycznie to zrobili. Jeżeli jednak Kreml nie przystanie na ten warunek, to USA uznają traktat za nieważny i rozpoczną pracę nad własnymi pociskami tej klasy, które zostaną rozmieszczone w Europie. Raczej na pewno spowoduje to dalsze pogorszenie stosunków pomiędzy oboma państwami i być może rozpocznie nowy wyścig zbrojeń.
Wielu ekspertów twierdzi, że rzekome łamanie traktatu przez Rosję jest tylko pretekstem do zerwania umowy, która stała się dla USA niewygodna. INF nie jest bowiem traktatem międzynarodowym a zwykłą ustawą bilateralną. Oznacza to, że poza Rosją i USA wszystkie pozostałe państwa mogą posiadać rakiety tej klasy. Jednym z tych państw są Chiny, które posiadają znaczący arsenał pocisków tej klasy, stanowiących ogromne zagrożenia dla amerykańskiej floty. Dopóki obowiązuje traktat INF Amerykanie nie mogą stworzyć własnej broni, która byłaby odpowiedzią na chińskie rakiety.
Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg nalega na Rosję aby ta spełniła warunki ultimatum i zrezygnowała ze spornych rakiet aby ocalić traktat. Zapowiedział jednak także, że sojusz będzie przygotowywał się na to, że Kreml nie zgodzi się na amerykańskie warunki. Rosjanie natomiast po raz kolejny stwierdzili, że ich pociski nie łamią postanowień traktatu – i zapowiedzieli, że europejskie państwa w których staną wyrzutnie amerykańskich rakiet staną się potencjalnymi celami.