Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów nałożył aż 120,6 mln złotych kary na Volkswagen Group Polska. Poszło o wprowadzanie klientów w błąd co do poziomu emisji spalin.
Afera, którą media szybko ochrzciły „dieselgate”, wybuchła w 2015 roku. Odkryto wtedy, że stosowane przez Volkswagena oprogramowanie do sterowania silnikiem EA 189 EU 5, zainstalowane w milionach samochodów wyprodukowanych przez niemieckiego giganta, jest w stanie wykryć, że pojazd znajduje się na stanowisku testowym. Obniżało wtedy poziom emisji tlenków azotu, dzięki czemu auta Volkswagena sprawiały wrażenie przyjaznych środowisku i bez problemu mieściły się w normach. W czasie normalnej eksploatacji jego emisja była jednak znacznie wyższa, czasami nawet czterdziestokrotnie.
Dieselgate to jedna z największych afer w świecie motoryzacji. Koncern stał się w związku z nią celem wielu śledztw i nałożono na niego liczne kary. W ciągu kilku dni po wybuchu afery cena jego akcji spadła o jedną trzecią, a wielu prominentnych pracowników, łącznie z prezesem Grupy Volkswagena Martinem Winterkomem, zostało zmuszonych do podania się do dymisji.
UOKiK uznał, że nieinformowanie przez polskich dealerów marki o tym, że oficjalne wartości emisji nie mają nic wspólnego z prawdą, było nieuczciwą konkurencją wobec innych producentów. „Rośnie świadomość ekologiczna Polaków, więc wiele osób mogło celowo wybierać samochody, które emitują mniejsze ilości szkodliwych substancji” – stwierdził prezes Marek Niechciał. Urzędowi nie spodobał się również fakt, że Volkswagen wystosował wytyczne dla dealerów nakazujące im odrzucanie reklamacji związanych z emisjami.
Nałożona przez UOKiK kara to najwyższa sankcja za naruszanie praw konsumentów w historii tego urzędu.