Amerykański sąd zadecydował, że Oberlin College w Ohio zapłaci 11 milionów dolarów odszkodowania właścicielowi pobliskiej piekarni. Zdaniem sędziów władze uczelni fałszywie oskarżyły jej właściciela o rasizm.
W listopadzie 2016 roku do istniejącej od 130 lat piekarni weszło trzech czarnoskórych studentów z Oberlin. Jeden z nich, Jonathan Aladin, próbował kupić butelkę wina. Allyn Gibson, syn właściciela piekarni, odmówił mu sprzedaży gdyż Aladin nie miał jeszcze 21 lat. Zauważył jednak, że pod jego ubraniami są dwie kolejne butelki które próbował ukraść. Poinformował go więc, że wzywa policję. Kiedy Aladin próbował wyjść sprzedawca wyciągnął telefon aby zrobić mu zdjęcie. W odpowiedzi student pchnął go tak, że telefon uderzył go w twarz i wybiegł ze sklepu. Gibson pobiegł za nim i udało mu się go obezwładnić. Kiedy na miejsce dotarła policja zobaczyli obu mężczyzn na ziemi i dwóch pozostałych studentów okładających Gibsona pięściami.
Ostatecznie studenci przyznali się do winy. Przeczytali również przed sądem oświadczenia, że Gibson miał prawo ich zatrzymać i że nie wynikało to z tzw. profilowania rasowego – jak lewica nazywa bycie nadmiernie podejrzliwym wobec osób o innym kolorze skóry. Niewiele to jednak dało. Wkrótce studenci Oberlin – mającego opinię jednej z najbardziej lewicowych szkół wyższych w USA – rozpoczęli akcję protestacyjną pod piekarnią oskarżając jej właścicieli o rasizm.
Sąd uznał, że szkoła ponosi bezpośrednią odpowiedzialność za te protesty. Donica Thomas Varner, radca generalny Oberlin, twierdziła, że szkoła po prostu gwarantowała studentom prawo do skorzystania z wolności słowa którą zapewnia konstytucja USA jednak sąd nie zgodził się z tą argumentacją. Jednym z powodów takiej opinii było to, że dziekan i wiceprezydent uczelni Meredith Raimondo aktywnie zachęcała studentów do udziału w proteście i rozdawała ulotki, które twierdziły, że piekarnia jest rasistowska i ma historię dyskryminacji rasowej i profilowania.
Sąd uznał, że jej działania stanowiły zniesławienie małego rodzinnego interesu. Stwierdził również, że uczelnia jest winna celowego spowodowania u jego właściciela i jego syna psychicznego dyskomfortu. Zasądził więc na ich rzecz odszkodowania, których suma wyniosła 11 milionów dolarów. Sąd odrzucił argumentację obrony która twierdziła, że to zbyt dużo gdyż sama piekarnia ma być, według nich, warta mniej niż czesne za jeden semestr w Oberlin.
Na tym jednak sprawa się nie kończy. Zasądzone odszkodowanie pokrywa bowiem wyłącznie straty, jakie spotkały właścicieli piekarni i utratę potencjalnych zysków z powodu zrujnowania im przez lewicową uczelnię reputacji. Osobno odbędzie się postępowanie na którym sąd określi wysokość tzw. punitive damages czyli odszkodowania którego celem jest nie wyrównanie strat a ukaranie sprawcy. Teoretycznie sędziowie mogą zasądzić karę, która wyniesie dwa razy tyle, ile zasadzili jako odszkodowanie. Rodzina Gibsonów może więc otrzymać nawet 33 miliony dolarów.
Na razie nie wiadomo czy Oberlin odwoła się od wyroku ale tak prawdopodobnie się stanie. Jednak jeśli sprawa dojdzie aż do sądu najwyższego, to rodzina Gibsonów i tak ma duże szanse na zwycięstwo.
Wyrok w ich sprawie amerykańscy komentatorzy uznali za przełomowy. Tamtejsza lewica wielokrotnie już niszczyła fałszywymi oskarżeniami firmy, które czymś im podpadły. Inni sędziowie będą więc mieli precedens w przyszłych podobnych sprawach. A sam fakt, że lewicowa uczelnia oberwała za takie działanie po kieszeni może zniechęcić naśladowców.