42-letni mężczyzna był przekonany, że umrze na raka nerkowokomórkowego. Życie uratowała mu przypadkowa osoba, która przeczytała o nim w mediach społecznościowych.
Chase Cooper mieszka w Kentucky i jest ojcem dwójki dzieci. W zeszłym roku dowiedział się, że ma zaawansowanego raka nerkowokomórkowego. Był przekonany, że to koniec. Pomóc mógłby mu bowiem jedynie przeszczep nerki, ale lekarze powiedzieli mu, że zwykle czeka się na niego od dwóch do pięciu lat – a on nie miał tyle czasu.
Jego żona Kaila była zdesperowana, więc poprosiła o pomoc w mediach społecznościowych. Jej post błyskawicznie się po nich rozszedł. Przeczytała go w końcu Hanna Durbin. Nie znała rodziny Cooperów, ale mimo tego postanowiła oddać mu jedną ze swoich nerek. Badania wykazały, że jest zgodna.
Operacja była zaplanowana początkowo na 6 grudnia zeszłego roku. Kilka dni wcześniej lekarze powiedzieli im jednak, że do niej nie dojdzie, bo w organizmie Coopera odkryto nowe przeciwciała, przez które stracili zgodność. Jego rodzina była zrozpaczona, ale Durbin powiedziała im, żeby się nie martwili, bo nie po to Bóg kazał jej oddać nerkę, żeby teraz zmienić zdanie. Jej słowa okazały się prorocze. 31 stycznia poinformowano ich, że znowu są zgodni i operacja może dojść do skutku. Odbyła się miesiąc później i zakończyła sukcesem.
Cooper powiedział mediom, że teraz uważają Durbin za członka rodziny. „Wdzięczność, jaką dla niej odczuwamy, jest niepoliczalna” – dodała jego żona – „Nie ma w słowniku języka angielskiego dość słów, by wyrazić, jak wdzięczni jesteśmy za jej poświęcenie”.