Ukraińska ofensywa na tzw. froncie północnym kompletnie zaskoczyła Rosjan i kolejny raz podkopała mit o “niezwyciężonej armii rosyjskiej”. Od kilku dni Ukraińcy coraz głębiej wdzierają się na terytorium Rosji, czym ośmieszają tamtejsze władze. Oliwy do ognia dolewają komentarze, które żołnierze ZSU zostawiają w internecie.
Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę i klęsce planu Putina, by szybko wziąć Kijów i zakończyć “operację specjalną”, ukraińska wojenna propaganda walczy na propagandowym froncie równie skutecznie jak regularna armia. Tamtejsze kanały internetowe skutecznie obnażają rosyjską nieudolność, pokazując nieuzasadnioną agresję, brutalność i zdziczenie napastników, ich tchórzliwość, złodziejstwo, życie w brudzie. Od początku jesteśmy świadkami ośmieszania wojsk rosyjskich przez siły Ukrainy i ukraiński naród -od zabierania czołgów przez rolników, poprzez wyłapywanie rosyjskich dezerterów i pokazywanie ich całemu światu.
To działanie niezwykle skuteczne, dające wymierne korzyści wizerunkowe i służące budowaniu morale wśród samych Ukraińców. Budowany przez wieki obraz niepokonanej armii rosyjskiej, a wraz z nią potężnej Rosji runął, a ostatnia ofensywa ZSU tylko to potwierdza.
Nic dziwnego, że także i w związku z nią ukraińscy spece od internetu postanowili propagandowo wykorzystać ten sukces. W sieci pojawiło się mnóstwo filmów, na których widzimy ukraińskie wojska penetrujące obwód kurski.
Na serwowanych nam obrazkach da się dostrzec odmienność zachowań. Ukraińcy w przeciwieństwie do Rosjan nie kradną, nie niszczą budynków cywilnych i nie prześladują miejscowej ludności.
Owszem czasem w kadrze pojawiają się jacyś Rosjanie, ale zazwyczaj są to typowe “żuliki” siedzące gdzieś pod jakąś wiatą, czy zdezelowane stare samochody, co dodatkowo ma pokazać, że Rosja, a w szczególności jej prowincja, to kraj alkoholików, biedy i syfu.
Filmy te adresowane są zarówno do Ukraińców, którym mają podnieść morale, mieszkańców Zachodu, którzy mają zobaczyć, że ich wsparcie jest konieczne i dzięki niemu Ukraina wygrywa, ale także do samych Rosjan mieszkających w Moskwie czy Sankt Petersburgu, by dostrzegli, że żyją w bańce, a ich kraj wcale nie wygląda tak, jak przekonuje kremlowska propaganda.
Doskonałym przykładem jest tutaj, jedno z nagrań, na którym widzimy, jak ukraińscy żołnierze, oznaczają miejsca i dodają o nich opinie w Googlu. Wszystko to na zajętych ostatnio terytoriach.
Kursk offensive: Ukrainian soldiers left Google reviews for a cafe in liberated Sudzha in Russia.pic.twitter.com/JjY7aVWd75
— Igor Sushko (@igorsushko) August 13, 2024
Dla tysięcy Rosjan, to dowód klęski i obraz, na jaki nie byli gotowi. Od czasów drugiej wojny światowej tylko jeden raz obce wojska skutecznie wtargnęły na terytorium rosyjskie – był to rajd czeczeńskiego komendanta Szamila Basajewa z 14 czerwca 1995 na Budionowsk, podczas którego ośmieszył on rosyjską obronę i zajął szpital w tym mieście. Szok był wówczas tak wielki, że akcja Basajewa przyniosła zawieszenie broni i zakończenie tzw. pierwszej wojny rosyjsko-czeczeńskiej. Czyn Basajewa do dziś dla Czeczenów jest powodem do dumy, a sam zdradziecko zamordowany komendant, o którym wciąż śpiewane są pieśni, stał się bohaterem narodowym.
Dla Rosjan z kolei Basajew, okrzyknięty przez nich terrorystą, stał się źródłem traumy, którą teraz odnawiają Ukraińcy. Pozostaje mieć nadzieję, że i tym razem rajd w głąb rosyjskiej ziemi będzie kroplą, która przepełni czarę goryczy i zmusi Kreml do zaprzestania działań wojennych.