Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu (NTSB) ujawniła szczegóły głośnego incydentu ze stycznia zeszłego roku. Dwa samoloty pasażerskie niemal zderzyły się wtedy na lotnisku.
Zdarzenie miało miejsce 13 styczna 2023 roku na lotnisku międzynarodowym JFK w Nowym Jorku. Samolot linii lotniczej American Airlines, który miał lecieć do Londynu – przekroczył podczas kołowania niewłaściwy pas, na którym inny samolot szykował się do startu. Życie setek pasażerów ocaliła przytomność jednego z kontrolerów lotu, który – w dosyć niecenzuralny sposób – ostrzegł jego załogę, by natychmiast przerwała start.
O tym incydencie zrobiło się bardzo głośno. Porównywano go do katastrofy na lotnisku w Teneryfie w 1977 roku, kiedy dwa Boeningi 747 zderzyły się ze sobą, co kosztowało życie 583 osób. Ten incydent był częścią serii podobnych wypadków, która sprawiła, że Federalna Administracja Lotnictwa (FAA) zorganizowała w zeszłym roku szczyt dotyczący bezpieczeństwa. NTSB nie zakończyła jeszcze swojego śledztwa, ale w poniedziałek ujawniła część dokumentów ze śledztwa.
Wynika z nich, że załoga samolotu American dostała początkowo polecenie startu z pasa 31L. Wkrótce potem kontroler lotu i pokładowy komputer powiedziały im, że mają przez niego przekołować i wystartować z pasa 4L. Wszyscy trzej piloci zeznali, że zrozumieli to polecenie.
Mimo tego załoga zaczęła kołować w poprzek pasa 4L, by wystartować z 31L. Kapitan Michael Graber zeznał, że był już na środku tego pasa, kiedy zorientował się, że coś jest nie tak. Zauważył bowiem przez okno, że na pasie zapaliły się czerwone światła, które pokazują, że trwa na nim start lub lądowanie, lub że jest nieczynny z innego powodu. Nie wiedział, co się stało, ale zwiększył ciąg silników, by jak najszybciej opuścić pas.
Druga pilot, Traci Gonzalez, zeznała, że wiedziała, że mają wystartować z pasa 31L, ale straciła orientację i nie zauważyła, że zbliżają się do niewłaściwego pasa. Obydwoje zeznali, że ich uwagę odwróciły skomplikowane instrukcje startowe i duża liczba alertów pogodowych. Trzeci pilot Jeffrey Wagner, który miał ich zastąpić w trakcie lotu, zeznał, że nie zwracał uwagi na to, co się dzieje, a gdy zobaczył po prawej inny samolot, uznał, że ten kołuje za nimi.
Z dokumentów wynika też, że po wszystkim kontroler lotów powiedział im o tym incydencie i podał im numer telefonu, pod który mają zadzwonić. Zrobili to, ale nie poinformowali o incydencie swojej linii lotniczej. Tego, o czym rozmawiali w kokpicie, nie udało się ustalić. Nikt bowiem nie wyłączył rejestratorów i po sześciu godzinach zaczęły nagrywać na nowo na tej samej taśmie. Wyszło też na jaw, że załoga, za radą związku zawodowego, nie chciała zeznawać. W końcu NTSB oficjalnie wezwała ich na przesłuchanie, co zdarza się niezwykle rzadko. Związek zawodowy pilotów na razie tego nie skomentował.