Nieoficjalnie wiadomo, że ważni przedstawiciele administracji Bidena i Departamentu Stanu udali się do Wenezueli. Mówi się, że tematem rozmów jest reaktywacja handlu wenezuelską ropą celem odcięcia kremlowskiego reżymu od zysków ze sprzedaży rosyjskiej.
W 2019 roku prezydent Wenezueli Nicolas Maduro wygrał kolejne wybory prezydenckie. USA, podobnie jak wiele innych państw, uznały, że wybory zostały sfałszowane a prawdziwym tymczasowym prezydentem jest lider opozycji Juan Guaido. Nałożyły też na reżym w Caracas szereg sankcji. Doprowadziło to do zerwania stosunków dyplomatycznych między oboma państwami. To z kolei sprawiło, że Wenezuela znacznie zbliżyła się do wrogów USA – Rosji i Iranu.
Dziennik New York Times ujawnił, że wysoko postawieni przedstawiciele administracji Bidena udali się w sobotę do Caracas. Nie wiadomo dokładnie kto wziął udział w tej wizycie, z kim się spotkają i jak długo potrwa. Spekuluje się, że celem tej wizyty jest nakłonienie Wenezueli do ochłodzenia stosunków z Rosją poprzez obietnicę zdjęcia sankcji na sprzedaż ich ropy naftowej. Wenezuela ma jedne z największych złóż na świecie, a przed sankcjami to właśnie USA było głównym kierunkiem jej eksportu. Pozwoliłoby to również USA na zmniejszenie importu z Rosji lub nawet nałożenie embargo na rosyjską ropę.
Strona wenezuelska sugeruje dość otwarcie, że jest gotowa na podobny układ. „Tu leży ropa Wenezueli, która jest dostępna dla każdego, kto chce ją produkować lub kupić, czy chodzi o inwestorów z Azji, Europy czy Stanów Zjednoczonych” – powiedział w czwartek Maduro. Wenezuela, podobnie jak Kuba i Nikaragua – dwaj inni bliscy sojusznicy Kremla w regionie – nie zagłosowała też przeciwko potępiającej Rosję rezolucji Organizacji Narodów Zjednoczonych, wstrzymali się tylko od głosu.