Kanadyjska matka zarejestrowała swoje dwie córki jako mniejszość inuicką. Sąd skazał ją za to na trzy lata więzienia.
59-letnia Karima Manji mieszkała w Toronto. W 2016 roku złożyła wniosek o uznanie jej córek, Amiry i Nadii, za Inuitki. Dzięki temu mogły otrzymywać zasiłki przeznaczone dla członków tej mniejszości. Łącznie dostały 150 tys. dolarów kanadyjskich.
Kanadyjska populacja Innuitów liczy ok. 70 tys. osób. Większość z nich mieszka w Inuit Nunangat na północy kraju. Manji mieszkała krótko w stolicy tego terytorium w latach 90tych. We wniosku twierdziła, że jej córki są adoptowane, a ich matką była Inuitka o imieniu Kitty Noah. To było kłamstwo, a one same urodziły się w Ontario i nie mają żadnych związków z Inuitami.
W to kłamstwo uwierzyli jednak sami Inuici. Ich organizacja NTI zgodziła się na wydanie im inuickich dowodów tożsamości. Wykorzystały je, by wyłudzić zasiłki od organizacji Stowarzyszenie Kakivak, która zapewnia Inuitom pieniądze na wydatki związane z edukacją, i innych podobnych organizacji. Założyły też wspólnie z matką firmę, która sprzedawała inuickie rękodzieło.
30 marca NTI poinformowała, że dowiedziała się o potencjalnym oszustwie. Stwierdzili, że Kiti Noah, która miała być ich biologiczną matką, rozpoczęła proces odebrania im statusu Inuitów. Cała trójka usłyszała zarzuty wyłudzenia. Zarzuty wobec dziewczyn zostały jednak wycofane po tym, gdy ich matka przyznała się do winy.
Prokuratura chciała, by dostała za to wyrok w zawieszeniu. Sędzia Mia Manocchio zdecydowała jednak, że zostanie skazana na trzy lata więzienia. Powiedziała, że w tej sprawie ofiarą były nie tylko inuickie organizacje, ale także sami Inuici, a także jej córki. Przyznała też, że na jej decyzję miał wpływ fakt, że Manji w przeszłości już raz była skazana za oszustwo, ale dostała wtedy wyrok w zawieszeniu. Nie ukrywała też, że chce, by ten surowy wyrok był ostrzeżeniem dla osób, które chciałyby kłamać o swoim pochodzeniu. „Oszuści zwracają uwagę co dzieje się z innymi oszustami” – stwierdziła.