Rzecznik MSZ Łukasz Jasina ujawnił, że udało się ewakuować polskiego ambasadora i 10 innych Polaków z Sudanu. Pomogło nam hiszpańskie wojsko.
W połowie kwietnia w Sudanie wybuchły starcia pomiędzy armią i paramilitarną formacją Siły Szybkiego Wsparcia (RSF). Poszło o plany wcielenia tej organizacji w struktury regularnych sił zbrojnych. Konflikt polityczny szybko przerodził się w brutalne starcia zwrotne, w których zginęło już ponad 400 osób, a kilka tysięcy odniosło rany. Obie strony obwiniają się wzajemnie o wybuch walk.
W weekend starcia nieco przycichły, dzięki czemu wiele państw mogło podjąć próby ewakuacji swoich dyplomatów i obywateli. W sobotę amerykańscy komandosi ewakuowali ok. 100 osób, głównie pracowników swojej ambasady, przy pomocy śmigłowców. Ewakuacji dokonały już Niemcy, Francja, Dania, Chiny, Indonezja, Liban, Holandia, Szwajcaria i Szwecja. Część zagrożonych osób wyleciała na pokładzie samolotów wojskowych, część przekroczyła granice z sąsiednimi państwami, a część udała się w konwojach do miast portowych, z których odpłynęła statkami. Co najmniej dwa konwoje zostały ostrzelane.
Jasina poinformował, że 11 Polaków zostało ewakuowanych w konwoju hiszpańskim i francuskim. Znalazł się wśród nich polski ambasador w tym kraju, inni polscy dyplomaci i osoby prywatne. Opuścili już Sudan, ale nie dotarli jeszcze do kraju.
Hiszpańskie media informują, powołując się na źródła w dyplomacji i ministerstwie obrony, że grupa Polaków została ewakuowana w niedzielę wieczorem przez hiszpańskie wojsko. Znaleźli się w grupie 104 cywilów, w tym ponad 30 Hiszpanów, którzy zostali przerzuceni samolotami z Sudanu do Dżibuti. Media informują, że operacja była „skomplikowana i niebezpieczna”, a ewakuowani – w tej grupie znaleźli się też Portugalczycy, Irlandczycy, Włosi, Meksykanie, Wenezuelczycy, Kolumbijczycy, Argentyńczycy i obywatele Sudanu – musieli przebyć 35 km od ambasady Hiszpanii do lotniska, na którym czekały na nich samoloty.