W amerykańskich bazach wojskowych przebywają tysiące uchodźców ewakuowanych z Afganistanu. Departament Stanu ostrzegł ich, żeby nie wyprowadzali się do miast rządzonych przez lewicę.
W ośmiu amerykańskich bazach wojskowych znajduje się obecnie ok. 20 tysięcy uchodźców z Afganistanu, ale docelowo ma ich trafić do tego kraju ok. 50 tysięcy, reszta obecnie znajduje się w państwach trzecich gdzie jest sprawdzana pod kątem ew. działalności terrorystycznej. Obozowiska w bazach wojskowych są tymczasowe i prędzej czy później wszyscy będą musieli znaleźć sobie w Ameryce nowe domy.
Jakiś czas temu na stronie Departamentu Stanu pojawiła się lista zawierająca dziewiętnaście „gościnnych społeczności”, w których uchodźcy będą mile widziani. Znalazły się na niej miasta, których władze zadeklarowały, że ich przyjmą i pomogą im w osiedleniu, m.in. Chicago, Phoenix, Jacksonville, Atlanta, Pittsburgh i Houston. Lista ta została jednak już usunięta. Jak informuje Daily Caller zamiast niej znalazło się ostrzeżenie, że uchodźcy nie powinni się osiedlać w Waszyngtonie – najbardziej lewicowym mieście w USA, które jeszcze nigdy nie miało prawicowego burmistrza – oraz w niektórych miastach w Kalifornii, uznawanej za jeden z najbardziej lewicowych stanów w USA.
„Zwróćcie uwagę, że koszty życia i dostępność mieszkań może się znacząco różnić w różnych miejscach w USA” – ostrzegli Afgańczyków pracownicy Departamentu Stanu – „Waszyngton DC, jego obszar metropolitarny łącznie z północną Wirginią i niektóre miasta w Kalifornii są bardzo drogimi miejscami do życia i może być trudno znaleźć w nich rozsądne zakwaterowanie i zatrudnienie”. Ostrzegli ich również, że zasiłki które otrzymują od administracji Bidena mogą im nie wystarczyć aby „wygodnie pokryć koszt życia” w tych miejscach.
Wysokie podatki i koszty życia w miejscach rządzonych od dawna przez lewicę nie są tajemnicą dla żadnego Amerykanina, a w czasie pandemii sytuacja jeszcze się pogorszyła z powodu wprowadzanych w nich drakońskich lockdownów, które uderzyły mocno w ich gospodarkę. Wielu Amerykanów głosuje więc nogami i wyprowadza się do miejsc, w których rządzą Republikanie. W USA liczba reprezentantów w Izbie Reprezentantów zależy od populacji danego stanu i dzięki temu zjawisku po zeszłorocznym spisie powszechnym lewicowe stany straciły sporą liczbę miejsc na rzecz stanów w których dominuje prawica.