Pieniądze nie dla wszystkich dzieci, kryterium dochodowe i wsparcie tylko, jeśli rodzice pracują – takie są pomysły rządzącej koalicji na obcięcie 800 plus. Orędownikiem zmian jest m.in. Ryszard Petru z Trzeciej Drogi. Mają one wejść w życie po wyborach prezydenckich, bo wiadomo, że prezydent Andrzej Duda zawetowałby zabieranie pieniędzy Polakom.
Wystarczyło pół roku rządów Donalda Tuska i jego koalicjantów z Trzeciej Drogi i Lewicy, żeby Polskę objęto procedurą nadmiernego deficytu. Poprzednio stało się to podczas mrocznych czasów pierwszych rządów koalicji PO-PSL, a Bruksela nie wprowadziła tego mechanizmu, mimo, że zwalczała ze wszelkich sił PiS, a partia ta wydawała po raz pierwszy w historii Polski gigantyczne pieniądze na politykę społeczną czy zbrojenia.
Procedura nadmiernego deficytu to wizerunkowy problem dla Tuska i spółki, ale z drugiej strony – doskonały pretekst, by odebrać Polakom to, co udało się wywalczyć za rządów prawicy. Polityk Trzeciej Drogi Ryszard Petru już mówi, że procedura nadmiernego deficytu wymusza cięcia w budżecie a do 800 plus trzeba wprowadzić kryterium dochodowe. Wcześniej liderzy tej formacji domagali się odebrania świadczenia rodzinom dotkniętym bezrobociem.
„Na konkretne zmiany dotyczące wydatków z budżetu państwa na cele socjalne – już działające jak np. 800 plus i planowane w rodzaju renty wdowiej – trzeba będzie poczekać kilka miesięcy” – czytamy w portalu infor.pl.
„Najprawdopodobniej rząd poda jesienią konkretnie tylko liczby, a ze szczegółami wstrzyma się do wakacji 2025, by nie ograniczyć niepopularnymi decyzjami swoich szans w wyborach prezydenckich 2025” – dodają dziennikarze.
Przełomowe świadczenie, jakim było 500 plus, wprowadził rząd Prawa i Sprawiedliwości. Partia Jarosława Kaczyńskiego zdecydowała na rozszerzenie programu także na pierwsze dziecko a w zeszłym roku przeforsowała podniesienie wysokości świadczenia do 800 złotych.