Te wybory rozstrzygną, jaka będzie Polska i nie będę udawał, że to nie moja wojna, nie moje wybory – grzmiał niedawno Donald Tusk. Były premier ma plany związane z budowanym przez niego Ruchem 4 czerwca. Szef Rady Europejskiej chce nie tylko przeszkodzić Zjednoczonej Prawicy, ale także Grzegorzowi Schetynie.
Donald Tusk coraz chętniej mówi o swoim powrocie do polskiej polityki na zbliżające się wielkimi krokami wybory parlamentarne. Były premier nie jest przekonany czy siły opozycji, zwłaszcza Koalicji Europejskiej, zdołają wygrać kampanię wyborczą z PiS. Dlatego też Tusk chce powołać Ruch 4 czerwca, który zdoła zmienić obliczę polskiej sceny politycznej.
Główny plan szefa RE? Oczywiście tak jak lider każdego ugrupowania politycznego były szef rządu powie, że całkowite zwycięstwo w wyborach. Jednak realizacja tego nie będzie wcale łatwa, dlatego też Tusk wyznaczył plan minimum na zbliżające się wybory do parlamentu w Polsce. Przede wszystkim Ruch 4 czerwca będzie chciał odebrać partii PiS Senat. W każdym okręgu wyborczym partia Tuska wystawi swojego kandydata na przeciw politykom PiS oraz wszystkim innym ubiegającym się o mandat senatora.
Ale przeszkodzenie PiS-owi to nie wszystko. Tusk ma jeszcze jeden cel w planie minimum. Były premier nie chce, aby dowództwo nad całą opozycją objął Grzegorz Schetyna. Od wielu lat mówi się, że obydwaj politycy nie żyją ze sobą w dość dobrych relacjach, nie ukrywano także, że ewentualny powrót Tuska może najbardziej przeszkodzić liderowi Platformy Obywatelskiej.