Turecki parlament zagłosował za członkostwem Szwecji w NATO. Jeżeli prezydent Recep Tayyip Erdogan podpisze odpowiednie dokumenty – a nic nie wskazuje, by miał tego nie zrobić – to Sztokholm będzie musiał pokonać wyłącznie sprzeciw Węgier.
Na początku XIX wieku Szwecja zdecydowała, że w przyszłych konfliktach w Europie będzie neutralna. Było to reakcją na wojny napoleońskie, w których straciła 1/3 terytorium, w tym całą Finlandię. Po rosyjskiej inwazji na Ukrainę Szwecja, podobnie jak neutralna Finlandia, postanowiła jednak dołączyć do NATO. Jej członkostwo zostało jednak zablokowane przez Turcję. Erdogan podawał wiele powodów – od tolerowania przez Szwecję organizacji kurdyjskich, które Ankara uznaje za terrorystów, przez protesty z paleniem Koranu, po brak zgody USA na sprzedaż Turcji myśliwców.
We wtorek turecki parlament poparł jednak członkostwo Szwecji w Sojuszu. Zagłosowało za nim 287 posłów, 55 było przeciw, czterech się wstrzymało. Wcześniej członkostwo Szwecji zostało poparte przez Komisję Spraw Zagranicznych Parlamentu. Teraz protokół musi podpisać jeszcze prezydent Erdogan. Przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych amerykańskiego Senatu Ben Cardin powiedział wczoraj, że nie zgodzą się na sprzedaż Turcji F-16 zanim nie zobaczą podpisanych dokumentów akcesyjnych.
Jeżeli Erdogan podpisze ten dokument, to Szwecji pozostanie jedynie przekonanie Węgier. W wypadku Finlandii zgodziły się niemal od razu po zgodzie Turcji. W wypadku Szwecji rządowi Orbana nie podoba się fakt, że rząd tego kraju często go krytykował. Zaprosił już jednak premiera Ulfa Kristerssona we wtorek, na rozmowy w tej sprawie.