Donald Trump usłyszał kolejne zarzuty federalne. Tym razem dotyczą tego, co robił po przegranych wyborach.
Kolejne zarzuty dla Trumpa są efektem pracy specjalnego prokuratora Jacka Smitha – tego samego, który doprowadził wcześniej do postawienia mu zarzutów dotyczących nielegalnego posiadania tajnych dokumentów. Łącznie były prezydent usłyszał cztery zarzuty -spisku celem defraudacji USA, spisku celem obstrukcji oficjalnego postępowania, obstrukcji i próby obstrukcji oficjalnego postępowania i spisku przeciwko prawom. Sprawa toczy się przed sądem federalnym w Waszyngtonie, Trump ma się pojawić przed nim w czwartek.
Smith napisał w akcie oskarżenia, że Trump przegrał wybory, ale mimo tego próbował pozostać przy władzy. W tym celu miał przez ponad dwa miesiące „rozsiewać kłamstwa”, że wygrał, co jego zdaniem miało na celu „stworzyć intensywną narodową atmosferę braku zaufania i złości, i zmniejszyć publiczną wiarę w administrację wyborów”. Miał też ze współspiskowcami, których tożsamość nie została na razie ujawniona, dokonywać obstrukcji rządu federalnego, który liczył i certyfikował głosy w tych wyborach.
Rzecznik kampanii Trumpa stwierdził, że te zarzuty to „nic więcej jak tylko najnowszy skorumpowany rozdział w ciągłej, żałosnej próbie Rodziny Przestępczej Bidenów i ich uzbrojonego Departamentu Sprawiedliwości wywierania wpływu na wybory w 2024 roku, w których Prezydent Trump jest niekwestionowanym faworytem”. Dodał, że Departament Sprawiedliwości postawił te zarzuty teraz, aby przykryć kongresowe dochodzenie dot. podejrzanych interesów syna Bidena. „Bezprawność tych oskarżeń pod adresem Prezydenta Trumpa i jego sojuszników przypomina nazistowskie Niemcy w latach trzydziestych, były Związek Sowiecki i inne autorytarne, dyktatorskie reżymy” – stwierdził.