Prezydent USA Donald Trump w środę wyraził gotowość do zapoznania się z kompromitującymi informacjami o swoich rywalach w najbliższych wyborach prezydenckich, gdyby zaoferowało mu je obce państwo. Przekonywał, że zgłoszenie tego faktu FBI nie byłoby konieczne.
“Myślę, że chciałbym posłuchać. W słuchaniu nie ma nic złego” – powiedział amerykański prezydent w rozmowie ze stacją ABC News.
“Gdyby zadzwonił ktoś z jakiegoś kraju, (np.) Norwegii, mówiąc: mamy informacje o pańskim przeciwniku, (to) myślę, że chciałbym ich wysłuchać” – dodał.
Zapytany, czy jego doradcy powinni zgodzić się na przyjęcie takich informacji z Rosji, Chin lub innego kraju, czy też zgłosić próbę przekazania takich danych Federalnemu Biuru Śledczemu (FBI), Trump odparł: “Myślę, że może i to, i to”.
Cała wypowiedź spotkała się z oburzeniem polityków Partii Demokratycznej.
“Prezydent Trump po raz kolejny zgadza się na zagraniczną ingerencję w amerykańskie wybory. Tu nie chodzi o politykę. To zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Prezydent USA nie powinien zabiegać o taką pomoc ani pomagać tym, którzy chcą osłabiać demokrację” – napisał na Twitterze Joe Biden, jeden z kontrkandydatów Trump w wyborach prezydenckich w 2020 roku i były wiceprezydent USA.
Kilkoro innych Demokratów, ubiegających się o prezydencką nominację swojej partii, w tym senatorzy: Elizabeth Warren, Bernie Sanders i Kirsten Gillibrand oraz były członek Izby Reprezentantów Beto O’Rourke, w reakcji na słowa Trumpa ponowiło apel o wszczęcie procedury impeachmentu wobec Trumpa.
Agencja Associated Press zauważa, że zaledwie kilka tygodni temu Trump zadeklarował, że w swojej kampanii wyborczej nie będzie wykorzystywał informacji wykradzionych przez obce mocarstwa. “Nie potrzebuję tego” – zapewniał Trump w maju na konferencji prasowej w Białym Domu podczas spotkania z premierem Węgier Viktorem Orbanem.
AP przypomina, że w kampanii przed ostatnimi wyborami prezydenckimi w USA w 2016 roku w wieżowcu Trump Tower w Nowym Jorku odbyło się spotkanie z udziałem z rosyjską prawniczką, która miała obiecać uczestnikom spotkania, zwłaszcza najstarszemu synowi Trumpa, Donaldowi Trumpowi Jr., i doradcy oraz zięciowi prezydenta Jaredowi Kushnerowi, “kompromitujące informacje” o demokratycznej rywalce Trumpa, Hillary Clinton.
Spotkanie w Trump Tower było jednym z głównych wątków w sprawie domniemanej zmowy między sztabem wyborczym Trumpa a Rosjanami. Specjalny prokurator Robert Mueller, który miał zbadać rosyjskie próby wpłynięcia na wybory prezydenckie w 2016 roku, nie znalazł dowodów na istnienie takiej zmowy. Jednak – podkreśla AP – Trump wielokrotnie chwalił w 2016 roku demaskatorski portal WikiLeaks, który opublikował informacje stawiające Clinton w niekorzystnym świetle, oraz przychylnie wypowiadał się o informacjach na jej temat wykradzionych przez rosyjskich hakerów.