Dzisiaj jest pierwsza rocznica zamieszek na Kapitolu. Donald Trump zwołał z tej okazji konferencję prasową, ale w ostatniej chwili ją odwołał.
6 stycznia 2020 roku obie izby Kongresu zebrały się na wspólnym posiedzeniu aby policzyć oficjalnie oddane w wyborach głosy elektorskie. Równocześnie w Waszyngtonie stawiły się setki osób przekonanych, że wybory zostały sfałszowane. Ich pokojowy protest wymknął się spod kontroli i część jego uczestników wdarła się do budynku Kapitolu. Jedna osoba została w trakcie zamieszek zastrzelona przez policjanta a kilka kolejnych zmarło z przyczyn naturalnych.
Lewica od początku oskarżała Trumpa o to, że te zamieszki były jego winą. Twierdzili, że swoją retoryką zachęcił ich uczestników do działania i zrobił zbyt mało, żeby ich powstrzymać kiedy sytuacja wymknęła się spod kontroli. W ich pierwszą rocznicę Trump miał zorganizować konferencję prasową w swojej rezydencji w Mar-a-Lago. W ostatniej chwili jednak ją odwołał. W oświadczeniu napisał, że poruszy część zaplanowanych tematów podczas zaplanowanego na 15 stycznia spotkania z wyborcami w Arizonie.
Nieoficjalnie wiadomo, że Trump martwił się, że jego konferencja nie zainteresuje mediów. Tego dnia Demokraci zaplanowali bowiem szereg oficjalnych uroczystości w Waszyngtonie. Swoje przemówienie wygłoszą też dzisiaj prezydent Biden i wiceprezydent Harris – i Biały Dom otwarcie przyznaje, że obwinią w nich Trumpa o zaistniałą sytuację. W takich warunkach media nie poświęciłyby konferencji Trumpa zbyt wiele miejsca – i według anonimowych źródeł CNN właśnie to było głównym powodem rezygnacji Trumpa z tego pomysłu.
Mówi się też, że podziałała na niego presja Republikaninów. Wielu z nich wcześniej otwarcie przyznawało bowiem, że nie uważa tej konferencji za dobry pomysł. Bali się, że znany z ostrej retoryki polityk wywoła nią skandal, a ten z kolei przysłuży się Demokratom, którzy obecnie zmagają się z rekordowo niskim poparciem.