To najczarniejszy dzień w historii naszego kraju – mówiła premier Nowej Zelandii Jacinda Arden. Polityk tymi słowami odniosła się do tragicznej strzelaniny, jaka miała miejsce w dwóch meczetach w miejscowości Christchurch. Według nieoficjalnych informacji zginęło ok. 27 osób.
Do tragedii doszło w meczecie Al-Nur ok. godziny 14:45 lokalnego czasu (2:45 czasu polskiego) oraz meczecie Masdżid Linwood ok. godziny 16 (godzina 4 nad ranem czasu polskiego). Do pierwszej ze świątyń, zgodnie z relacją świadków, miał wtargnąć mężczyzna ubrany w “stylu wojskowym”, który na rękach trzymał broń automatyczną. Napastnik szybko zaczął strzelać do przypadkowych ludzi znajdujących się w meczecie, a gdy skończyła mu się amunicja, poszedł ją uzupełnić do swojego samochodu, by po chwili dokończyć to co zaczął. Do podobnego zdarzenia doszło ponad godzinę później w meczecie Masdżid Linwood, co potwierdziła lokalna policja.
Nowozelandzkim organom ścigania udało się zatrzymać cztery osoby – trzech mężczyzn oraz kobietę – które zgodnie z ustaleniami były odpowiedzialne za przygotowanie zamachu w meczetach. Jedną z nich jest Australijczyk- poinformował w piątek premier Australii Scott Morrison. Przy zatrzymanych znaleziono “bomby domowej roboty”. Najprawdopodobniej cała czwórka działała w zmowie, a nie wykluczono informacji, iż osób, przygotowujących zamachy, może być więcej. Władze w Nowej Zelandii zaapelowały do obywateli o powstrzymanie się przed odwiedzaniem muzułmańskich miejsc kultu. Mieszkańców Christchurch nakazano pozostać w domach.
Zgodnie z informacjami przekazanymi przez lokalne media sprawca strzelaniny w Al-Nur wciąż przebywa na wolności, stanowiąc zagrożenie. Obecnie trwa pościg za nim.
-To najczarniejszy dzień w historii Nowej Zelandii – powiedziała po tragicznych wydarzeniach premier tego kraju, Jacinda Arden. Na razie nie jest znany dokładny bilans ofiar. Według nieoficjalnych informacji zginąć miało łącznie 27 osób, a ok. 30 jest rannych.