Tragedia w kopalni Mysłowice-Wesoła. Prokuratura wszczyna śledztwo

Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie wczorajszego wypadku na kopalni Mysłowice-Wesoła. Dwóch górników straciło w nim życie.

Do wypadku doszło w czwartek po południu. W wyrobisku ścianowym 665 metrów pod ziemią doszło do niekontrolowanego obwału skał. Spadły na czterech górników. Dwóch doświadczonych górników z wieloletnim stażem zostało przysypanych, nie udało się ich uratować. Rany odniosło dwóch kolejnych, z których jeden dał radę wydostać się spod skał o własnych siłach. Obaj zostali odstawieni do szpitali, ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Już w czwartek prokurator dokonał wizji lokalnej na miejscu wypadku. Zastępca prokuratora rejonowego w Mysłowicach Marta Bińkowska poinformowała, że zostało wszczęte w tej sprawie postępowanie. Będzie prowadzone pod kątem wypadku przy pracy ze skutkiem śmiertelnym. Dodała, że zabezpieczono ciała tragicznie zmarłych górników, które będą poddane sekcji zwłok, oraz dokumentację. Prokuratura planuje dalsze czynności.

Oprócz prokuratury przyczyny i okoliczności wypadku wyjaśnia też Okręgowy Urząd Górniczy w Katowicach. Jego śledztwo prowadzone pod nadzorem Wyższego Urzędu Górniczego. Rzecznik PGG Tomasz Głogowski ujawnił, że komisja pod przewodnictwem dyrektora OUG, w skład której weszli też przedstawiciele kopalni i centrali PGG, dokonała wizji lokalnej już w czwartek. Postępowanie to, podobnie jak to prowadzone przez prokuraturę, ma wyjaśnić, czy prace w rejonie wypadku były prowadzone zgodnie z przepisami, dokumentacją robót oraz zasadami sztuki górniczej.

To już kolejny wypadek w tej kopalni. Najtragiczniejszy miał miejsce siedem lat temu. Zapłon zbiornika z mieszaniną powietrzno-metanową o stężeniu wybuchowym zabił wtedy pięciu górników a 26 kolejnych odniosło rany. Śledztwo wykazało, że dopuszczono ich do pracy w warunkach występowania tzw. pożaru endogenicznego. Sześć osób reprezentujących ówczesny wyższy nadzór kopalni usłyszało wtedy zarzuty.