Wczorajszy mecz półfinału Ligi Europy rozegrany pomiędzy hiszpańskim Villarrealem a angielskim Arsenalem z pewnością przejdzie do historii – i to nie ze względu na wybitny poziom sportowy tego widowiska.
Przyznajmy szczerze, mecz w Londynie nie porywał, Hiszpanie z determinacją bronili korzystnego wyniku z pierwszego spotkania, Arsenal nieporadnie próbował sforsować opór Villarrealu, któremu dodatkowo sprzyjało szczęście (Arsenal bliski był zdobycia bramki, która dałaby mu awans, ale dwukrotnie w słupek trafił Aubameyang). Ostatecznie spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem, co promowało zwycięski u siebie Villarreal. Jednak to co zdarzyło się po ostatnim gwizdku sędziego zostanie zapamiętane na lata.
Euforia piłkarzy i sztabu szkoleniowego była ogromna. Zawodnicy zwycięskiej drużyny rozbiegli się po boisku, wykrzykując… “Polska, Polska!” Widzimy się w Polsce”, “Polska, ole, ole, ole” po czym rozwinęli ogromny baner o treści: “Do zobaczenia w Polsce”. Niby nic dziwnego, od dawna wiadomo, że finał rozgrywek odbędzie się w Gdańsku na stadionie, który już wcześniej był areną Mistrzostw Europy. Tyle tylko, że śledząc pucharowe rozgrywki z minionych lat, żadna ze zwycięskich drużyn tak gorąco nie zachwycała się gospodarzem finałowego spotkania, które przecież każdego roku odbywa się w innym mieście.
Ciężko stwierdzić, czy za pozdrowieniami dla całej Polski kryje się coś więcej niż tylko radość z upragnionej gry w finale elitarnych rozgrywek klubu, który przecież nie może poszczycić się wielkimi sukcesami na arenie międzynarodowej. Faktem jednak jest, że od kilku lat w hiszpańskiej prasie, głównie prawicowej, Polska jest przedstawiana jako obrońca europejskich tradycyjnych wartości, dający odpór nachalnej lewicowej ideologi. Według publicystów hiszpańskich Polska to kraj, z którego należy brać przykład, a rząd Mateusza Morawieckiego to jeden z najlepszych gabinetów w Europie, który na pierwszym miejscu stawia sobie dobro własnych obywateli.
Ostatnie wydarzenia na scenie politycznej w Hiszpanii pokazują także, że publikacje tamtejszych mediów zaczynają przynosić skutek. Państwo, tak dotkliwie doświadczone na skutek epidemii koronawirusa, raz za razem pokazuje czerwoną kartkę rządzącej progresywnej lewicy, co pokazały chociażby ostatnie wybory w Madrycie.
Jednego możemy być pewni, znając polską gościnność i sympatię Polaków do takich gestów, jak ten piłkarzy Villarrealu, hiszpański klub zostanie w Gdańsku przyjęty bardzo ciepło. Już dziś jesteśmy przekonani, że Finał Ligi Europy, który odbędzie się 26 maja, a który na gdańskim stadionie oglądać będą także polscy kibice, piłkarze z Villarrealu zagrają niemal u siebie.