Donald Trump zapowiedział, że USA wycofają się z niezwykle istotnego traktatu o nierozprzestrzenianiu pocisków z głowicami atomowymi. Jego zdaniem winna jest temu Rosja która nie dotrzymuje jego postanowień.
W połowie lat siedemdziesiątych ZSRR rozpoczął rozmieszczanie na kontrolowanych przez siebie obszarach rakiet Pionier (w kodzie NATO: SS-20 Saber). Stanowiło to rażące naruszenie doktryny o Gwarantowanym Wzajemnym Zniszczeniu (MAD) gdyż te rakiety mogły zostać użyte do ataku na państwa Zachodniej Europy który nie dałby wystarczającego czasu na odpowiedź USA. Amerykanie zaczęli więc sprowadzać do Europy własne pociski średniego i bliskiego zasięgu, między innymi słynne Pershingi. Nieomal doprowadziło to do tragedii w 1983 roku, kiedy Kreml był przekonany, że ćwiczenia Able Archer 83 to kamuflaż mający ukryć przygotowania do uderzenia atomowego na ZSRR.
Równocześnie już w 1980 roku dyplomaci rozpoczęli negocjacje, których celem była deeskalacja sytuacji zanim Zimna Wojna zrobi się bardzo gorąca. Rokowania były trudne ale w 1986 roku, po spotkaniu Ronalda Reagana z Michaiłem Gorbaczowem w Reykjaviku, obie strony doszły do wniosku, że usunięcie z Europy rakiet bliskiego i średniego zasięgu jest najlepszym rozwiązaniem. Rok później podpisano traktat INF.
Traktat INF (Trety on Intermediate-range Nuclear Forces) był jedną z najważniejszych umów mających na celu powstrzymanie proliferacji broni atomowej. Zakładał całkowitą likwidację pocisków balistycznych krótkiego (500-1000km) i średniego (1000-5500 km) zasięgu odpalanych z lądu, zarówno wyposażonych w konwencjonalne jak i atomowe głowice. W 1991 roku zniszczono ponad 2600 takich pocisków.
To wina Rosji – twierdzi Waszyngton
Donald Trump zapowiedział podczas spotkania wyborczego w Nevadzie, że USA ma zamiar wycofać się z tego traktatu. Oficjalnym powodem jest to, że jego warunki zostały naruszone przez Moskwę. Chodzi tutaj o nowo opracowany pocisk rakietowy 9M729 który według NATO narusza warunki traktatu INF. Problemem są również najnowsze wersje systemu Iskander – zdaniem NATO ich zasięg wynosi nie do 500 kilometrów, jak twierdzą Rosjanie, ale do 700 km, co daje możliwość rażenia celów w Europie Zachodniej przez pociski odpalane z Obwodu Kalinigradzkiego.
Nieoficjalnie mówi się też, że powodem wycofania się z traktatu nie jest wcale – albo chociaż głównie – Rosja. Problemem są tym razem Chiny i ich pociski balistyczne, takie jak DF-21D czy DF-26, nazywany „zabójcą lotniskowców”. Chiński program broni rakietowej stanowi bowiem potencjalne niebezpieczeństwo dla amerykańskiej floty, baz i sojuszników. Mając związane przez INF ręce Amerykanie nie mogą jednak opracować i wprowadzić do własnego arsenału broni, która pozwoliłaby na zredukowanie tego niebezpieczeństwa.
Ponoć za wycofaniem się z INF przez USA lobbował doradca Trumpa ds. bezpieczeństwa John Bolton, który od dawna cieszy się opinią jastrzębia. Bolton nie jest zwolennikiem jakichkolwiek traktatów ograniczających amerykański potencjał nuklearny. Kiedy Trump ogłosił wycofanie się z INF Bolton akurat był w drodze do Moskwy, gdzie miał się spotkać z ministrem spraw zagranicznych FR Sergiejem Ławrowem i sekretarzem Rady Bezpieczeństwa Nikołajem Patruszewem. Mówi się, że z jego inspiracji USA nie przedłuży również ograniczającego ilość głowic atomowych układu New START z 2010 roku, który traci ważność w 2021.