Komisja Nadzoru Izby Reprezentantów wezwała na przesłuchanie trójkę pracowników Białego Domu. Zasugerowała, że to oni sprawują władzę w imieniu Bidena.
Od słynnej już debaty z Trumpem tematem numer jeden jest w USA to, czy 81-letni Biden nadaje się jeszcze do sprawowania władzy. W związku z tymi wątpliwościami komisja wezwała na przesłuchania za zamkniętymi drzwiami trójkę pracowników Białego Domu. Są to Anthony Bernal, starszy doradca pierwszej damy Jill Biden, Annie Tomasini, zastępczyni szefa sztabu oraz Ashley Williams, starszy doradca. Nie są powszechnie znani, ale źródła portalu Axios, który jako pierwszy ujawnił tę sprawę, twierdzą, że mają ogromne wpływy.
W wysłanym do nich liście przewodniczący tej komisji, Republikanin James Comer, napisał, że ich zdaniem wezwani mają informacje z pierwszej ręki o tym, w jakim stopniu Biden osobiście sprawuje obowiązki prezydenta, i czy jest do tego zdolny. Dodał, że komisja potrzebuje tych informacji, bo Kongres zastanawia się, czy konieczne będzie wprowadzenie ustawy, która obejmie ich nadzorem stan zdrowia prezydenta.
Comer powiedział, że jego komisję niepokoi to, że wezwani chronią prawdę o stanie zdrowia Bidena przed opinią publiczną. Zasugerował też, że być może wykonują za Bidena część jego obowiązków. „Prezydent Biden jest wyraźnie niezdolny do sprawowania urzędu, jednak jego pracownicy próbują ukryć prawdę przed Amerykanami” – stwierdził.
Comer już raz próbował przesłuchać tę trójkę, przy okazji śledztwa ws. traktowania przez Bidena tajnych dokumentów. Komisja dowiedziała się wtedy, że byli w jego byłym biurze, gdzie je znaleziono. Nie pojawili się wtedy jednak na przesłuchaniu – o co Comer oskarżył Biały Dom – a Departament Sprawiedliwości i specjalny prokurator Robert Hur ostatecznie nie postawili im w związku z tą nieobecnością zarzutów.