Skala porażki Koalicji Europejskiej w niedzielnych wyborach zaskoczyła niemal wszystkich. Może się wkrótce okazać, że będzie początkiem końca KE jako takiej. Dziennikarze Onetu dowiedzieli się bowiem, że w PSL poważnie rozważa się jej opuszczenie.
PSL wyszła na wstąpieniu do KE relatywnie dobrze. Udało im się zdobyć trzy mandaty: dla Jarosława Kalinowskiego, Krzysztofa Hetmana i Adama Jarubasa. Biorąc pod uwagę, że jako partia od dłuższego czasu balansują na granicy progu wyborczego, trudno nie uznać tego za sukces.
Co innego jednak przeraziło ludowców. Dobry wynik PiSu nie byłby możliwy bez poparcia wsi, gdzie udało im się zdobyć ponad połowę głosów. Tymczasem jak ustalili dziennikarze Onetu władze PSL martwią się, że swój sukces zawdzięczają wyborcom Platformy.
Wynik ten jednak może nie powtórzyć się jesienią. W wyborach parlamentarnych znacznie bardziej niż w europejskich liczy się miejsce na listach wyborczych, a Grzegorz Schetyna – który i tak wzbudził przed eurowyborami gniew członków własnej partii, którzy oskarżali go o oddanie zbyt wielu jedynek koalicjantom – nie będzie miał raczej motywacji do oddania PSLowi miejsc, z których mogą wejść ludzie Platformy.
Tym bardziej, że jak przyznał Onetowi anonimowo członek ścisłych władz PSL, to PiS stało się dla mieszkańców wsi partią pierwszego wyboru. A PSL, które nie przyciągnie głosów rolników, nie jest Platformie potrzebne do niczego poza propagandowymi zapewnieniami o jedności opozycji.
Według Onetu lider ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz nadal się waha co zrobić. Presja na opuszczenie KE i próbę samodzielnego startu w wyborach jest coraz większa i nalegają na to już nawet jego najbliżsi współpracownicy. Podczas rady naczelnej PSL zaplanowanej na najbliższą sobotę mają być omawiane wyniki eurowyborów a decyzja w temacie powinna zapaść przed wakacjami.
Problem PSL polega głównie na tym, że Koalicja w kampanii skręciła mocno na lewo, koncentrując się na takich sprawach jak prawa LGBT czy walka z kościołem. Kosiniak-Kamysz zarzekał się, że w koalicji panuje wolność poglądów, ale będąc częścią KE siłą rzeczy firmował swoją osobą te posunięcia. Tymczasem nawet Krzysztof Śmiszek z Wiosny Biedronia przyznał na antenie TOK FM, że był to błąd gdyż ludzi te sprawy po prostu nie interesowały. W wypadku PSLu ich negatywny wpływ na wynik był zapewne jeszcze silniejszy – elektorat wiejski jest tradycyjnie bardziej konserwatywny i religijny od elektoratu wielkomiejskiego o który walczyły ze sobą PO i Wiosna.
Na razie nie wiadomo jak do przyszłości koalicji podejdzie SLD, które startując z podobnych pozycji jak PSL uzyskało dzięki koalicji jeszcze lepszy wynik. Włodzimierz Cimoszewicz powiedział wprawdzie wyborczej, że projekt KE trzeba kontynuować co najmniej do niedzieli. Nie jest jednak wykluczone, że po ewentualnym odejściu PSL rozgrzane wyborczym sukcesem SLD nie stwierdzi, że też ma większe szanse startując osobno. Wybitnie słaby wynik partii Razem na pewno będzie tutaj dobrym argumentem – po lewej stronie sceny politycznej będą musieli zmierzyć się tylko z Wiosną, osłabioną odejściem lidera do Brukseli.