Publicystyka

To jest wolność słowa? Amerykańskie stacje przerywają wystąpienie Trumpa, a liberałowie są zachwyceni

Telewizje CNBC i MSNBC przerwały czwartkowe wystąpienie Donalda Trumpa, który sugerował, iż podczas głosowania doszło do rażących nieprawidłowości. Dziennikarze tych stacji zarzucają amerykańskiemu prezydentowi kłamstwa, na co przyklaskują im ich niektórzy koledzy po fachu z Polski.

Wciąż trwa liczenie głosów w wyborach prezydenckich w USA, jednak spływające wyniki z kluczowych stanów przechylają szalę zwycięstwa na korzyść Joe Bidena. Tymczasem Donald Trump od kilku dni przekonuje, iż jego rywale polityczni z Partii Demokratów mogą dopuścić się próby sfałszowania głosowania. Oskarżenia prezydenta nasilają się wraz z kolejnymi danymi pochodzącymi z tzw. “swing-states”, gdzie były wiceprezydent Stanów Zjednoczonych za czasów Baracka Obamy nie tylko znacząco odrobił straty do swojego rywala, ale w niektórych zdołał go wyprzedzić. Trump wskazuje tutaj na przykład stanów takich jak Wisconsin czy Michigan, gdzie przez długi czas utrzymywał dość wysoką przewagę na Bidena, by ostatecznie z nim przegrać minimalną różnicą.

– Jeśli zliczyć legalnie oddane głosy, to łatwo wygrywam. Jeśli wliczać nielegalne, to mogą próbować ukraść nam te wybory – powiedział Trump podczas czwartkowej konferencji.

W tym momencie stacje CNBC i MSNBC postanowiły… przerwać wystąpienie amerykańskiego prezydenta. Prowadzący program wyborczy w MSNBC Shepard Smith zarzucił mu nawet kłamstwo. ” Nie ma żadnych nielegalnych głosów, o których wiemy. Nie ma też zwycięstwa Trumpa” – powiedział dziennikarz.

Dla wielu ludzi postawa amerykańskich stacji była oburzająca, a ich władzom zarzucano nawet łamanie zasady wolności słowa. Innego zdania są jednak niektórzy dziennikarz z Polski, kojarzeni z obozem liberalnym w naszym kraju. Tomasz Lis uważa to wręcz za przykład dziennikarstwa “bez mizdrzenia się do władzy i tchórzliwego symetryzmu”. Naczelny Newsweeka przyznał też, iż jest “zszokowany tym, jak wielu ludzi w Polsce jest zszokowanych postawą amerykańskich dziennikarzy”.

– Jakby nadawanie kłamliwych wypowiedzi, nieprzerywanie kłamcom i nienazywanie kłamstwa kłamstwem a kłamców kłamcami było istotą, a nie zaprzeczeniem sensu zawodu dziennikarza – ocenił Lis.

Podobnego zdania są także chociażby Bartosz Węglarczyk (Onet), Krzysztof Berenda (RMF FM), Jacek Czarnecki (Radio Zet) czy Agata Diduszko-Zyglewska (Krytyka polityczna) – którzy uważają to za “wielką chwilę dziennikarstwa” czy wręcz “nauką dziennikarstwa”.

Źródło: Twitter Autor: JD
Fot.

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij