Około 80 tys. osób żyje przy jednym z najgorszych wulkanów na świecie – tak sytuację w rejonie Pól Flegrejskich na południu Włoch opisał w środę minister ds. Obrony Cywilnej Nello Musumeci. Dochodzi tam do wstrząsów, także o magnitudzie powyżej 4, wywołujących coraz większy niepokój ludności.
Pola Flegrejskie w okolicach Neapolu to kaldera superwulkanu; wielkie okrągłe zagłębienie, które powstaje, gdy szczyt wulkanu zapada się po masowej erupcji. Pod kalderą znajduje się ogromne jezioro płynnej magmy.
W centrum kaldery leży 80-tysięczne miasto Pozzuoli. Na terenie całej kaldery mieszka 360 tys. osób.
20 maja zanotowano na tym obszarze wstrząs o magnitudzie 4,4; najsilniejszy od 40 lat. Nie spowodował on ofiar, były natomiast szkody materialne. Wybuchła panika, a mieszkańcy Pozzuoli i okolic długo nie chcieli wracać do swoich domów.
Dopiero ostatnio władze zaczęły dyskutować o możliwych planach ewakuacji i organizować ćwiczenia na wypadek kryzysu.
Minister Musumeci w wystąpieniu przed komisją do spraw środowiska we włoskiej Izbie Deputowanych powiedział, że chociaż na Polach Flegrejskich znajduje się „jeden z najgorszych wulkanów na świecie” nie mówiono dotąd o masowej ewakuacji.
„Mówiliśmy natomiast, że jeśli jakaś rodzina chce się przenieść, przewidziana jest pomoc ze strony rządu” – dodał.
Musumeci odrzucił stawiane rządowi zarzuty opóźnień w działaniach w związku z sytuacją w rejonie superwulkanu. Przypomniał, że przez ponad 40 lat władze w ogóle nie mówiły o wstrząsach, będących rezultatem aktywności wulkanicznej.
“Teraz ważne jest to, by wszyscy nauczyli się żyć z tymi zagrożeniami; to liczba mnoga, nie jest ono jedno” – stwierdził włoski minister.
Zapowiedział wyasygnowanie przez rząd 130 milionów euro, które mają być przeznaczone na konieczne prace w budynkach szkolnych, by zapewnić ich stabilność.
Jako „kryminalną” minister ds. Obrony Cywilnej określił politykę urbanistyczną na Polach Flegrejskich, gdzie zbudowano wiele budynków na zagrożonych terenach.