Kilku nielegalnych imigrantów należących do karawany, która maszerowała do USA z państw Ameryki Centralnej, podało Donalda Trumpa do sądu. Twierdzą, że niewpuszczenie ich na teren USA łamie amerykańską konstytucję.
Pozew zbiorowy złożyło 12 obywateli Hondurasu – w tym szóstka dzieci – którzy próbują dostać się na teren USA i wystąpić o przyznanie azylu. Skierowano go przeciwko samemu Trumpowi oraz organom administracji mającym wpływ na kwestie migracji, jak ICE (upraszczając straż graniczna), Departament Sprawiedliwości czy Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Powodzi twierdzą, że polityka Trumpa wobec nielegalnych imigrantów łamie piątą poprawkę do konstytucji, zapewniającą każdemu sprawiedliwy proces.
Zdaniem powodów wszyscy wiedzą, że państwa z których uciekają – jak Honduras czy Gwatemala – są dotknięte kryzysem humanitarnym, a tym samym mają poważne powody do poszukiwania azylu w USA. Jednak zapowiedź Trumpa, że wyśle wojsko na granice sprawia, że nie będą mogli jej przekroczyć i tym samym złożyć tego pozwu. A to, ich zdaniem, oznacza, że nie będą mogli mieć sprawiedliwego procesu przed sądem imigracyjnym.
Na tym jednak skarga imigrantów się nie kończy. Nie podoba im się bowiem także pomysł Trumpa aby zbudować miasteczka namiotowe w pobliżu granicy, w których będą internowani złapani nielegalni imigranci oczekujący na proces. Ich zdaniem w takich miasteczkach nie można zapewnić wymaganych wygód, jak klimatyzacja czy toalety, a to stanowi naruszenie tzw. umowy Flores, która reguluje warunki w jakich można internować nielegalnych imigrantów. Twierdzą również, że zamykanie ich w takich placówkach wymagałoby uznania ich z automatu za nielegalnych imigrantów, a nie osoby poszukujące azylu, a to oznaczałoby, że ich prawo do sprawiedliwego procesu byłoby znowu naruszone.
Z prawnego punktu widzenia sytuacja jest ciekawa. Sąd Najwyższy USA już jakiś czas temu orzekł – ustami sędziego Antonina Scalli – że osoby, które przebywają na terytorium USA nielegalnie także są chronione przez piątą poprawkę. Ale tutaj sprawa dotyczy osób, które jeszcze nie przekroczyły granicy i tego, czy administracja może użyć wojska aby do tego nie dopuścić. Administracja jednak najprawdopodobniej ją wygra. Meksyk, w przeciwieństwie do Salwadoru czy Gwatemali, nie jest bowiem państwem dotkniętym kryzysem humanitarnym i jeżeli szukającym azylu naprawdę chodziło jedynie o bezpieczeństwo, to mogliby właśnie tam o niego wystąpić a nie iść dalej na północ.