13-letnia dziewczyna pływała ze swoją przyjaciółką. Została pogryziona przez rekina.
Zdarzenie miało miejsce w parku stanowym Fort Pierce Inlet w hrabstwie St. Lucie w południowej Florydzie. 13-letnia Ella Reed wybrała się razem z przyjaciółką, aby popływać w oceanie, w miejscu w pobliżu jej domu. Woda w miejscu, w którym pływały, była relatywnie płytka, sięgała im do pasa.
W pewnym momencie dziewczynka zauważyła, że zbliża się do nich rekin, który miał ponad 1,20 m długości. Zwierzę przepłynęło pod jej przyjaciółką i ugryzło ją w brzuch. Próbowała się zasłonić ręką, ale rekin ugryzł ją w palec i w ramię, a potem odpłynął, zawrócił i ugryzł ją w nogę. „To było dosyć przerażające” – powiedziała lokalnym mediom – „Na początku tak naprawdę nie bolało, z powodu adrenaliny”.
Reed udało się wyskoczyć z wody. Brocząc krwią, pobiegła do domu i powiedziała swojej matce co zaszło. Ta w pierwszej chwili uznała, że sobie z niej żartuje. Kiedy przekonała się, że jej córka faktycznie jest ranna, rodzice zabrali ją do pobliskiej remizy strażackiej, skąd strażacy odwieźli ją do szpitala.
A brave teenager has somehow survived a terrifying shark attack in southern Florida. It happened in waist deep water and left surfer Ella Reed with multiple wounds. https://t.co/5zYfOfFT4D #7NEWS pic.twitter.com/1iKfqhwboS
— 7NEWS Melbourne (@7NewsMelbourne) May 15, 2023
Wszystko skończyło się relatywnie dobrze. Nastolatka odniosła wprawdzie obrażenia żołądka, ręki i nogi, które wymagały założenia szwów, ale mogło być znacznie gorzej. Teraz twierdzi, że nie ma zamiaru przestać pływać i wróci do wody jak tylko szwy zostaną zdjęte, ale ma teraz szacunek do oceanu. Rekinem, który ją zaatakował, był najprawdopodobniej żarłacz tępogłowy. Ten gatunek żyje w płytkich przybrzeżnych wodach i odpowiada za większość ataków na pływaków. Jej matka powiedziała mediom, że mieszkają w tym miejscu od ponad 20 lat, ale nigdy wcześniej nie przyszło im do głowy, że takie zdarzenie może mieć miejsce.