Rządowi Francji nie podobają się tanie linie lotnicze. Chcą wprowadzić w całej Europie minimalną cenę biletów.
W ostatnich latach bardzo popularne stały się tzw. tanie lotnicze. Ich model biznesowy opiera się na maksymalnym cięciu kosztów i oferowaniu dzięki temu transportu lotniczego w przystępnej cenie. Robią to przy pomocy wielu różnych metod – od używania tylko jednego typu samolotów, co ogranicza ceny ich obsługi, przez brak jakichkolwiek udogodnień podczas lotu, po korzystanie z mniejszych lotnisk. Dzięki temu latanie przestało być luksusem i dziś na tę formę podróży stać już niemal każdego.
Wkrótce jednak może się to zmienić, a winny będzie temu rząd Francji. Francuski minister transportu chce bowiem wprowadzenia minimalnych cen biletów lotniczych w Europie. Powiedział tygodnikowi L’Obs, że w najbliższych dniach złoży taką propozycję swoim odpowiednikom z innych państw UE.
Minister tłumaczy to oczywiście walką z klimatem. Eko-aktywiści od dawna krytykują podróże lotnicze za CO2, które produkują silniki samolotów. „Bilety lotnicze za 10 euro, kiedy jesteśmy w trakcie transformacji ekologicznej, to nie jest już możliwe” – powiedział – „To nie odzwierciedla ceny dla naszej planety”.
Minister stwierdził też, że latanie generuje więcej gazów cieplarnianych niż podróże koleją. „Otwarcie wzywam do opodatkowania zanieczyszczających aktywności by inwestować w transformację ekologiczną” – powiedział. Dodał, że jego rząd planuje obłożenie podatkiem samolotów, które odlatują z Francji, i zainwestowanie zysków z tego w kolej. Szczegóły zapewne poznamy pod koniec września, kiedy rząd Francji przedstawi nową ustawę budżetową.