“U-Boot” w gdyńskim porcie. Toczy się gra o gigantyczny kontrakt dla niemieckiej zbrojeniówki Najnowsze wiadomości z kraju

“U-Boot” w gdyńskim porcie. Toczy się gra o gigantyczny kontrakt dla niemieckiej zbrojeniówki

Choć Niemcy są naszym sojusznikiem od czasów Układu Warszawskiego (NRD), a później od wejścia Polski do NATO (RFN), taki widok jak ten, nigdy nie będzie wywoływał w Polakach dobrych skojarzeń. Do gdyńskiego portu w miniony weekend zawitał niemiecki okręt podwodny U-31 (S 181) dwudziestoletni, 56 metrowy gigant z Kilonii.

Okręt jest na służbie niemieckiej floty od 2005 roku, może poszczycić się wypornością 1 450 ton (w zanurzeniu 1 830 ton), 6 lukami torpedowymi wyposażonymi w kilkanaście pocisków i 24 minami morskimi. U-31 zwodowano w 2002 roku w stoczni w Kilonii. W chwili obecnej pełni misję na Morzu Bałtyckim.

Miejsce, przy którym zacumowany była łódź podwodna ma wymiar symboliczny. To właśnie w Gdyni, przy obecnym Nabrzeżu Francuskim podczas II wojny światowej cumowały niemieckie okręty wojenne, a w znajdującym się nieopodal budynku dawnego Dworca Morskiego (obecnie ma tam siedzibę Muzeum Emigracji) mieściły się biura Kriegsmarine.

Po zakończeniu II wojny światowej, aż do 1998 roku do Polski nie wpływały żadne okręty podwodne pod niemiecką banderą. Pierwszy z nich (U-25)  wpłynął do gdyńskiego portu 2 czerwca 1998 roku, kiedy ministrem obrony narodowej był Janusz Onyszkiewicz z Unii Wolności, później związany z KOD.

Oficjalny cel wizyty U-31 (S 181) w Gdyni pozostaje nieznany. Choć w przestrzeni publicznej pojawiają się informacje, że okręt bierze udział w BALTOPS24, to jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, celem wizyty miało być pokazanie łodzi podwodnej przedstawicielom polskich władz. Zresztą na pokładzie jednostki odbyło się oficjalne spotkanie polskiego dowództwa z ambasadorami Niemiec i Norwegii.

Chodzi o kontynuowanie rozpoczętego za rządów Prawa i Sprawiedliwości programu Orka, czyli wyposażenia naszej floty w nowoczesne okręty podwodne. Poprzedni rząd prowadził rozmowy na temat zakupu jednostek podwodnych m.in. z przedstawicielami Niemiec, Szwecji, Francji i Korei Południowej. Oferta tego ostatniego państwa miała być dla ówczesnych polskich władz najbardziej przekonująca, bo okręty  miały być produkowane w Polsce, w gdyńskiej Stoczni Wojennej należącej do Polskiej Grupy Zbrojeniowej, gdzie realizowany jest m.in. program Miecznik.

Po zmianie władzy w Polsce pojawiły się wątpliwości, czy temat będzie kontynuowany, choć jeszcze na początku roku wiceminister obrony narodowej Paweł Bejda zapewniał, że chce aby tak się stało. Wizyta niemieckiego “podwodniaka” i rozmowy, do których doszło na jego pokładzie wskazują, że Orka wciąż “jest w grze”. Pytanie tylko, z kim będziemy ją realizować. I przede wszystkim, gdzie powstaną okręty dla naszej marynarki oraz jak będą wyposażone. To niezwykle istotne, bo budowa jednostek w Gdyni oznaczałaby rozwój naszego przemysłu zbrojeniowego i zapewniała skok technologiczny naszej stoczni.

Drugą kwestią pozostaje uzbrojenie.  Jeszcze za poprzedniej władzy, tematem, który był wskazywany jako kontrargument przeciwko ofercie niemieckiej był brak możliwości wyposażenia przyszłych jednostek m.in. w pociski woda-ziemia, co znacznie ograniczyłoby ich zdolności bojowe i poddawało w wątpliwość sam cel zakupu. Szacowany koszt realizacji programu Orka wynosi 10 miliardów złotych.

Okręt opuścił gdyński port 18.06.2024 ok godziny 11. i wyruszył w dalszą podróż.

 

 

Źródło: Autor:
Fot.

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij