8 września 1968 r. Ryszard Siwiec dokonał aktu samospalenia podczas Centralnych Uroczystości Dożynkowych na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie. Był to osobisty protest byłego żołnierza AK z Przemyśla przeciwko interwencji wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji. W PRL wydarzenie było całkowicie przemilczane.
9 września 1968 r. “bezpieka” przejęła list, który Siwiec napisał do żony przed samospaleniem, w drodze do Warszawy.
„Kochana Marysiu! Nie płacz! Szkoda sił, a będą ci potrzebne, jestem pewny, że po to dla tej chwili żyłem 60 lat, wybacz nie można było inaczej, po to żeby nie zginęła prawda, człowieczeństwo, wolność, ginę. A to mniejsze zło – jak śmierć milionów, nie przyjeżdżaj do Warszawy, mnie już nikt, nic nie pomoże, dojeżdżamy do Warszawy, piszę w pociągu i dlatego krzywo. Jest mi tak dobrze, czuję taki spokój wewnętrzny – jak nigdy w życiu!” – pisał do żony. Maria Siwiec mogła przeczytać go dopiero po upadku komunizmu.
9 września Maria Siwiec otrzymała telegram z Warszawy z informacją, że jej mąż znajduje się w szpitalu. Następnego dnia udało jej się go odwiedzić i porozmawiać. Z nią również służby bezpieczeństwa przeprowadziły rozmowę na temat męża.
“Ginę po to, żeby zwyciężyła prawda, żeby zwyciężyło człowieczeństwo i żeby zwyciężyła miłość. Ginę po to, żeby zginęło kłamstwo, zginęła nienawiść i zginął terror” – mówił w wypowiedzi nagranej przez “bezpiekę” w szpitalu.
Ryszard Siwiec zmarł 12 września 1968 r. Dochodzenie w sprawie umorzono miesiąc później. SB nałożyła całkowitą blokadę informacyjną na wydarzenia, do których doszło podczas uroczystości dożynkowych na Stadionie Dziesięciolecia. Ukryto prawdziwe motywy postępowania Ryszarda Siwca, a jednocześnie rozpowszechniano informacje o jego rzekomej niepoczytalności. Przykład ten obrazuje skuteczność działania bezpieki i władz komunistycznych PRL, które sprawiły, że jego czyn do lat 90. pozostał prawie nieznany.
Ryszard Siwiec (1909-1968) pochodził z Dębicy. Na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie ukończył studia filozoficzne. Od 1936 r. pracował w Urzędzie Skarbowym w Przemyślu. W czasie II wojny światowej był żołnierzem Armii Krajowej. Po wojnie odmówił pracy w szkolnictwie, ponieważ nie nie chciał uczestniczyć w komunistycznej indoktrynacji młodzieży. Pracował jako księgowy w Przemyślu. Ryszard Siwiec wychowywał pięcioro dzieci. Jak wspomina rodzina, był humanistą, katolikiem i gorącym patriotą, kultywował narodowe tradycje. Pasjonował się literaturą, jego księgozbiór liczył około trzy tysiące woluminów. Był sportowcem, doskonale jeździł na nartach i pływał. Przed wojną grał w hokeja w pierwszej drużynie „Czarnych” Lwów. Przez wiele lat pisał na swojej prywatnej maszynie „Erica” ulotki, podpisywał je pseudonimem Jan Polak.
Po śmierci Ryszarda Siwca jego dramatyczny czyn był przemilczany aż do 1989 r. W 1991 r. powstał film „Usłyszcie mój krzyk” oraz słuchowisko radiowe „Testament” w reżyserii Macieja Drygasa.
W 2003 r. prezydent RP Aleksander Kwaśniewski na wniosek Instytutu Pamięci Narodowej nadał pośmiertnie Ryszardowi Siwcowi Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski. Rodzina zdecydowała się odebrać odznaczenie dopiero w 2007 r., z rąk prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. W 2006 r. prezydent Słowacji Ivan Gašparovič przyznał Siwcowi Order Białego Podwójnego Krzyża. 28 września 2001 r. Prezydent Czech Václav Havel wręczył Elżbiecie Siwiec-Szabadze order Tomáša Garrigue Masaryka, którym pośmiertnie odznaczony został jej ojciec. W maju w pobliżu jednej z bram Stadionu Narodowego, który znajduje się w miejscu dawnego Stadionu Dziesięciolecia odsłonięto pomnik poświęcony Ryszardowi Siwcowi.