Do niemałej sprzeczki na Twitterze doszło pomiędzy Dominiką Wielowieyską oraz Tomaszem Lisem i Romanem Giertychem, którzy zaczęli punktować wypowiedź dziennikarki. Co stało się przyczyną ich poróżnienia? Listy wyborcze Wiosny Roberta Biedronia,a konkretnie o kandydatury Sylwii Spurek oraz Krzysztofa Śmiszka.
Niemalże od samego początku największe kontrowersje i zainteresowanie wzbudzają dwie “jedynki” na listach wyborczych Wiosny do Parlamentu Europejskiego. Są nimi kandydujący z okręgu województwa opolskiego i dolnośląskiego Krzysztof Śmiszek, prywatnie wieloletni partner lidera ugrupowania oraz startująca z Wielkopolski Sylwia Spurek, była zastępczyni RPO, która związana jest wiceprezesem Wiosny Marcinem Anaszkiewiczem.
Duża część osób, zarówno ze strony obozu rządowego, jak i nawet opozycji posądziło byłego posła Ruchu Palikota o nepotyzm. Nie wszyscy jednak podzielili ich opinię, czego najlepszym przykładem jest wpis dziennikarki TOK FM Dominiki Wielowieyskiej. Jej zdaniem taki zarzut jest “zbyt mocny, gdyż ostateczną decyzję podejmą wyborcy, a samo stanowisko eurodeputowanego nie jest niewybieralne”. Na tweet dziennikarki szybko zareagował Tomasz Lis, który stwierdził, że podobna sytuacja w innych środowiskach od razu podniosłaby ogólnonarodowe larum na ten temat.
Oczywiście, a to czy ktoś jest na miejscu pierwszym czy ostatnim nie ma absolutnie żadnego znaczenia. Z tym że gdyby to żona Schetyny kandydowała do europarlamentu z jedynki, to byłby oczywiście straszliwy nepotyzm i wrzask na całą Polskę.
— Tomasz Lis (@lis_tomasz) March 29, 2019
-To jest dyskusyjny układ, ale ostateczna decyzja należy i tak do wyborców. W innych ugrupowaniach też były osoby powiązane rodzinnie. Każdy przypadek jest inny. Zdarzało się już, iż osoba z dalszych miejsc wchodziła do PE, a ta z pierwszego – nie. Tak było z Tadeuszem Cymańskim – odpowiedziała dziennikarka.
To jest dyskusyjny układ, ale ostateczna decyzja należy i tak do wyborców. W innych ugrupowaniach też były osoby powiązane rodzinnie. Każdy przypadek jest inny. Zdarzało się już, iż osoba z dalszych miejsc wchodziła do PE, a ta z pierwszego – nie. Tak było z Tadeuszem Cymańskim.
— Dominika Wielowieyska (@DWielowieyska) March 29, 2019
Do dyskusji dołączył także Roman Giertych. Zdaniem byłego lidera Ligi Polskich Rodzin pozycja numer jeden na liście jest bardzo faworyzująca i daje wysokie szanse, według prawnika nawet 95%, na objęcie mandatu. “Czyli zdaniem pani Redaktor taki 95% nepotyzm jest ok, bo istnieje 5% szans, że się nie uda. Dobrze rozumiem?” – zapytał ironicznie Giertych.
Pozycja nr 1 na liście w wyborach do PE daje szanse ok. 95% uzyskania mandatu w przypadku, gdy ugrupowanie otrzymuje mandat w tym okręgu. Czyli zdaniem pani Redaktor taki 95% nepotyzm jest ok, bo istnieje 5% szans, że się nie uda. Dobrze rozumiem? https://t.co/88o9DDUnXg
— Roman Giertych (@GiertychRoman) March 29, 2019
Wpis prawnika wywołał jeszcze większą dyskusję, do której włączyła się sama zainteresowana oraz ponownie Tomasz Lis. Dziennikarka TOK FM próbowała bronić swojej tezy, pisząc o Śmiszku jako osobie współodpowiedzialnej za założenie Wiosny oraz od wielu lat zaangażowanej w walce o prawa środowisk LGBT. Tymczasem Lis twierdzi, że kobieta “gorliwie broni słabiutkiej tezy”.
Zdrojewski ustawia kolejność na listach PO? Aha.
— Tomasz Lis (@lis_tomasz) March 29, 2019
Gorliwa obrona słabiutkiej tezy.
— Tomasz Lis (@lis_tomasz) March 29, 2019
Już było ich w tej wymianie z 50. Ale jeśli żaden nie powoduje przystopowania z obroną oczywistego nepotyzmu, to lepiej dać sobie spokój.
— Tomasz Lis (@lis_tomasz) March 29, 2019
2/2 ale nawet wsadzanie na pierwsze miejsca rozpoznawalnych polittyków nie daje gwarancji zwycięstwa. Przykładem porażka Mariana Krzaklewskiego i zwycięstwo Elżbiety Łukacijewskiej.
— Dominika Wielowieyska (@DWielowieyska) March 29, 2019