Polskie media obiegła właśnie informacja, że przewodniczący Unii Warzywno-Ziemniaczanej Michał Kołodziejczak buduje nowy ruch rolniczy. Choć Kołodziejczak póki co szerokiej społeczności nie jest znany, to można przypuszczać, że w najbliższym czasie będzie o nim głośno, a nawet bardzo głośno. “Rolnik”, który wypłynął podczas protestów przeciw ubojowi świń już zapowiada “budowę nowego ruchu, który zjednoczy polskich rolników” i “naprawi patologie w polskim rolnictwie”. Brzmi znajomo?
Ostatnie wybory samorządowe udowodniły, że PSL się sypie, a obecna opozycja może zapomnieć o przejęciu władzy w Polsce, jeżeli w minimalnym choć stopniu nie zagospodaruje elektoratu wiejskiego i małomiasteczkowego, który dziś murem głosuje na PiS.
PSL, który raczej na dobre stracił wiarygodność na wsi, a ostatnio stracił również swój główny atut, czyli udział w obsadzaniu licznych lokalnych stanowisk, będzie stopniowo znikał z polskiej sceny politycznej. Jedyną szansą opozycji jest stworzenie pozornie niezależnego nowego ruchu, który przejąłby część elektoratu PiS. Potrzebny jest nowy Andrzej Lepper, o którym będzie głośno, będzie pokazywany w telewizji, a jednocześnie będzie traktowany, jako “swój chłop”.
Kołodziejczak zdaje się to rozumieć, bo właśnie ruszył w Polskę budować struktury. Czy zagrożenie dostrzeże także lider partii rządzącej?
Jarosław Kaczyński jest zbyt wytrawnym politykiem, by nie zdawać sobie sprawy z operacji, która właśnie zaczyna być przeprowadzana na naszych oczach. Pytanie tylko, jak się zachowa – czy spróbuje spacyfikować ruch w zarodku, czy może pozwoli mu się rozwijać, by później go przejąć? Wiele do powiedzenia będą mieli także lokalni działacze PiS, którzy zajęci “sąsiedzkimi” waśniami, przekonani, że nie mają z kim przegrać zlekceważą tego typu inicjatywy.
Operacja Lepper 2.0 właśnie się zaczęła, a stawka jest bardzo wysoka.