Szwedzki rząd chce zwiększyć stan osobowy policji. Policjanci twierdzą jednak, że wymóg multikulti może sprawić, że będzie to niemożliwe.
Szwecja zmaga się obecnie z wielką falą przestępczości. Rząd się tego wypiera, ale dla wszystkich jest jasne, że jej powodem są imigranci. Szwedzkie media regularnie donoszą, że sprawcami większości strzelanin, gwałtów i – ostatnio coraz bardziej popularnych – zamachów bombowych są imigranci lub ich potomkowie.
W związku ze wzrostem przestępczości w tym niegdyś bezpiecznym państwie rząd podjął decyzję o znacznym zwiększeniu stanu osobowego policji. Planują przyjęcie do służby dodatkowych 10 tysięcy policjantów do 2024 roku.
Pojawił się z tym jednak pewien problem. Rząd nalega, aby policja również była multikulturowa i aby zwiększyć liczbę policjantów należących do mniejszości etnicznych oraz kobiet. „Potrzebujemy tych umiejętności, zwłaszcza wobec rozrostu sił policyjnych” – skomentował to szef policji Max Lutteman – „Są niezbędne kompetencje językowe ale także to, co nazywam kompetencjami kulturowymi”. Jak się jednak okazuje, ani kobiety ani przedstawiciele mniejszości etnicznych nie palą się do służby w policji. W zeszłym semestrze wśród nowych rekrutów tylko ok. 10% pochodziło ze środowisk imigranckich, a 2% było kobietami.
Co gorsza do służby w policji nie palą się również szwedzcy mężczyźni. Jak donosi radio Sveriges Radio, w tym semestrze liczba miejsc w szkołach policyjnych była większa niż liczba chętnych. Około 400 miejsc nie zostało z tego powodu w ogóle obsadzona.