Organizacja No Labels chciała wystawić w wyborach prezydenckich kandydata, który rzuciłby wyzwanie zarówno Joe Bidenowi, jak i Donaldowi Trumpowi. Teraz przyznali, że nie udało im się znaleźć nikogo, kto mógłby temu podołać.
W USA praktycznie skończyły się już prawybory, został jeszcze tylko demokratyczny caucus na Alasce. Donald Trump i Joe Biden zmiażdżyli w nich swoich rywali. Były prezydent zdobył 1860 głosów elektorskich, do zwycięstwa potrzebował 1215. Jego ostatnia rywalka, Nikki Haley, dostała ich 93. Prezydent Biden dostał 3030 przy 1968 potrzebnych, a 26 kolejnych elektorów może oddać głos na dowolnego kandydata. Oznacza to, że obaj politycy znowu zmierzą się ponownie w listopadzie.
Chociaż Amerykanie sami wybrali swoich kandydatów, sondaże pokazują, że większość z nich nie cieszy się z tego, że będą musieli zagłosować na któregoś z nich. Głównym zarzutem wobec nich jest ich wiek – Biden to najstarszy prezydent w historii USA, a Trump zajmuje w tym rankingu drugie miejsce. W styczniowym sondażu Reuters/Ipsos aż 70% respondentów – w tym połowa Demokratów – stwierdziło, że Biden nie powinien starać się o reelekcję. W wypadku Trumpa było to 56%, w tym jedna trzecia Republikanów.
Z tego niezadowolenia postanowiła skorzystać założona w 2010 roku organizacja No Labels (ang. żadnych etykiet). Ta organizacja promuje centryzm i kompromis w polityce, a jej największym dotychczasowym sukcesem było stworzenie liczącego 60 kongresmanów Caucusu Rozwiązywaczy Problemów. W listopadzie zeszłego roku ogłosili, że będą chcieli wystawić swojego kandydata w wyborach prezydenckich, który wystartuje w nich jako kandydat niezależny. Miał nim być „kandydat jedności narodowej”, na kogo głos będą mogli oddać zarówno Republikanie niezadowoleni z Trumpa, jak i Demokraci niezadowoleni z Bidena.
Teraz dyrektor tej organizacji Joe Cunningham powiedział mediom, że wycofują się z tego pomysłu. Przyznał, że powodem było to, że nie udało im się znaleźć odpowiedniego kandydata. „Muszę to powiedzieć, nie stało się tak, bo się nie staraliśmy” – powiedział na antenie Fox News – „Mówiąc krótko, No Labels szukała bohatera, a bohater nigdy się nie pojawił”.
Cunningham powiedział, że jego organizacja od początku twierdziła, że wystawi swojego kandydata tylko wtedy, gdy Amerykanie będą chcieli mieć trzecią opcję w wyborach, i kiedy znajdą kogoś odpowiedniego. Stwierdził, że o ile pierwszy warunek został spełniony, o tyle nie udało im się znaleźć nikogo, kto faktycznie miałby szansę wygrać.
Wcześniej jego organizacja sugerowała szereg możliwości. Wśród potencjalnych kandydatów byli wymieniani demokratyczny senator Joe Manchin, republikański gubernator Maryland Larry Hogan, a także byli rywale Trumpa w prawyborach, Chris Christie i Nikki Haley. Cunningham przyznał, że żaden z nich nie skorzystał z ich oferty. Jego zdaniem nie zgodzili się startować, bo bali się sprzeniewierzyć własnym partiom.
Mało kto się łudził, że ich potencjalny kandydat ma szansę na wygraną. Wielu polityków startowało w wyborach obiecując kompromisowe rządy, ale ostatnim prezydentem USA, który nie był członkiem Republikanów lub Demokratów, był Millard Fillmore, członek partii Whigów, który rządził w latach 1850-53. Najbliżej takiego sukcesu był prezydent Theodore Roosevelt, który w proteście przeciwko polityce swojego następcy i byłego przyjaciela Williama Tafta założył własną partię, by rzucić mu wyzwanie w wyborach. Zajął w nich ostatecznie drugie miejsce, przegrywając z kandydatem Demokratów Woodrowem Wilsonem.