Szokujący wynalazek. Pionier wirtualnej rzeczywistości zbudował gogle, które mogą zabić użytkownika Rozrywka

Szokujący wynalazek. Pionier wirtualnej rzeczywistości zbudował gogle, które mogą zabić użytkownika

Palmer Luckey, jeden z pionierów wirtualnej rzeczywistości, pochwalił się szokującym wynalazkiem. Stworzył gogle VR, które zabiją użytkownika, jeśli zginie w grze komputerowej.

Wirtualna rzeczywistość to technologia, która wykorzystuje gogle z ekranami blisko oczu użytkownika i śledzenie jego ruchów aby dać mu wrażenie, że fizycznie przebywa w wirtualnym świecie. Zaczęto o niej mówić w latach 50tych, głównie w książkach science fiction, a pierwsze systemy zaczęły powstawać w latach siedemdziesiątych. Ich skomplikowana konstrukcja i ogromne koszty sprawiały jednak, że były używane tylko do bardzo specyficznych zadań, jak trening pilotów wojskowych.

30-letni Luckey zaczął budować gogle VR już w 2009 roku uznawszy, że te dostępne na rynku komercyjnym nie spełniają jego wymagań. Początkowo finansował swoje hobby naprawianiem komputerów i telefonów, ale jego gogle szybko zainteresowały przemysł gier komputerowych. W końcu założył własną firmę, Oculus VR, która wprowadziła na rynek gogle Rift. Te stały się wielkim przebojem i sprawiły, że technologia VR stała się dostępna dla przeciętnego użytkownika. Oculus został kupiony przez Marka Zuckerberga za 2 miliardy dolarów.

Teraz Luckey pochwalił się swoimi nowymi goglami. Zostały zainspirowane popularną serią japońskich powieści i anime Sword Art Online. Ich bohaterowie biorą udział w wirtualnej grze, w której muszą przebić się przez 100 pięter lochów. Jeżeli w niej umrą, to giną też w rzeczywistości, zabijani przez gogle wiązką skoncentrowanych mikrofali. Luckey przyznał, że nie udało mu się zbudować dokładnej repliki, bo taka technologia jest nadal za duża. Zamiast mikrofali zainstalował więc na swoich goglach trzy ładunki wybuchowe wycelowane w czoło gracza. Jeżeli czujnik na goglach zauważy, że przegrał, to je odpali, zabijając go na miejscu. Luckey stwierdził, że korzystał już z tych ładunków „w innych projektach”. Po sprzedaniu Oculus założył firmę Anduril, która zajmuje się opracowywaniem dronów i innej technologii dla wojska.

„Idea powiązania prawdziwego życia z twoim wirtualnym awatarem zawsze mnie fascynowała – błyskawicznie podnosisz stawki do maksimum i zmuszasz ludzi, żeby przemyśleli na nowo to, jak prowadzą interakcje z wirtualnym światem i graczami, którzy się w nim znajdują” – wyjaśnił na swoim blogu – „Podkręcona grafika może sprawić, że gra wygląda bardziej realistycznie, ale jedynie groźba poważnych konsekwencji może sprawić, że gra będzie odczuwana jak rzeczywistość”.

Oczywiście – i na szczęście – jego nowe gogle nigdy nie trafią na rynek. On sam przyznał, że to raczej dzieło sztuki, którego celem jest wzbudzenie dyskusji nad granicami wirtualnej rzeczywistości i designu gier. Stwierdził, że nadal będzie eksplorował ten pomysł, a następnym krokiem będzie opracowanie mechanizmu, który – podobnie jak w serii, która go zainspirowała – uniemożliwi zdjęcie gogli przed zakończeniem gry. Przyznał także, że „nie ma jaj” aby osobiście przetestować swój wynalazek.

Źródło: Stefczyk.info na podst. The Verge Autor: WM
Fot.

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij