Szokujący sondaż. Trump ma już dwucyfrową przewagę nad Bidenem

Opublikowano wyniki najnowszego sondażu Washington Post – ABC. Donald Trump ma w nim dwucyfrową przewagę nad Joe Bidenem.

Wszystko wskazuje, że wybory prezydenckie w 2024 roku będą powtórką tych z 2020. Trump chce wrócić do Białego Domu na drugą kadencję – jeśli mu się to uda, to będzie dopiero drugim prezydentem w historii USA, po Demokracie Groverze Clevlandzie, który dokonał takiej sztuki. Sondaże dotyczące republikańskich prawyborów pokazują, że nie będzie miał żadnych problemów ze zdobyciem kolejnej nominacji. Biden, mimo pojawiających się regularnie plotek o politycznej emeryturze, chce zawalczyć o kolejną kadencję, a jako urzędujący prezydent raczej nie będzie miał poważnych rywali wewnątrz partii.

Najnowszy sondaż pokazał, że Trump nie miałby większych problemów z pokonaniem Bidena. Gdyby wybory prezydenckie miały miejsce teraz, dostałby w nich 52% głosów – o 10% więcej niż Biden. W wypadku młodych wyborców, do 35 lat, przewaga Trumpa wynosi aż 20%. Oczywiście w USA, z powodu systemu elektorskiego, takie ogólnokrajowe sondaże, są mniej dokładne, ale tak duża przewaga nie zostawia zbyt wielu złudzeń.

Według tego samego sondażu tylko 37% respondentów uważa, że Biden dobrze sobie radzi jako prezydent, a przeciwnego zdania jest 56%. Wśród problemów z jego prezydencją najczęściej wymieniają jego wiek. Biden zacząłby drugą kadencję w wieku 82 lat. Co ciekawe jest to znacznie mniejszym problemem w wypadku Trumpa, który jest młodszy o zaledwie trzy lata. Wyborcom nie podoba się też to, jak Biden radzi sobie z gospodarką i z nielegalną imigracją. Aż 60% Demokratów i wyborców niezależnych sympatyzujących z Demokratami stwierdziło w tym sondażu, że wolałoby, żeby zastąpił go inny kandydat. Wyborcy dobrze przyjęli też rozpoczęcie przez Republikanów impeachmentu Bidena – 58% uważa, że była to słuszna decyzja i to samo spotkałoby w tych okolicznościach każdego prezydenta, a zaledwie 32%, że ta decyzja była motywowana politycznie.

Najnowszy sondaż jest znaczącym zerwaniem z wcześniejszymi, gdzie różnice poparcia między oboma kandydatami mieściły się zwykle w granicach błędu statystycznego. Sam dziennik uważa, że był on anomalią i nie powinno się go traktować zbyt poważnie.