Szeryf radził ofiarom włamań, żeby strzelali do włamywaczy. “Zaoszczędzicie pieniądze podatników”

Bob Johnson, szeryf hrabstwa Santa Rosa na Florydzie, niespodziewanie stał się gwiazdą amerykańskich mediów. Poradził bowiem mieszkańcom, żeby w razie włamania strzelali do włamywaczy.

Wszystko zaczęło się od fali włamań w miasteczku Pace. W środę policjantom udało się namierzyć sprawcę, 32-letniego Brandona Harrisa. Podczas pościgu mężczyzna włamywał się do kolejnych domów i na podwórka, chcąc ukryć się przed policjantami. W końcu dorwali go w sypialni jednego z domów w dzielnicy Santa Villa. Harris wyskoczył przez okno, ale został złapany chwilę później.

Po aresztowaniu okazało się, że mężczyzna jest poszukiwany nakazami aresztowania za m.in. napaść i naruszenie zasad warunkowego zwolnienia. Usłyszał już kilka kolejnych zarzutów włamań. Decyzją sądu trafił tymczasowo do więzienia w hrabstwie Santa Rosa, a wysokość kaucji w związku z najnowszymi zarzutami wyznaczono na 150 tysięcy dolarów.

Johnson ujawnił na konferencji prasowej, że podczas pościgu za Harrisem jeden z właścicieli domu wystrzelił do niego, ale nie trafił. Policjanci nie wiedzą jednak, kto to zrobił, gdyż nikt nie chce się do tego przyznać. „Wydaje mi się, że myśli, że zrobił coś złego, co jest nieprawdą” – podkreślił szeryf.

Dalsza część jego wypowiedzi sprawiła, że zrobiło się o nim głośno w całym USA. Poradził bowiem mieszkańcom swojego hrabstwa, żeby w razie zauważenia włamywacza nie wahali się i do niego strzelali. „Jeżeli ktoś włamuje się do twojego domu, to w hrabstwie Santa Rosa możesz do niego strzelać, i nawet wolelibyśmy, abyś to zrobił. Kimkolwiek był włamywacz, nie będziesz miał przez to kłopotów” – powiedział dodając, że takie zachowanie przy okazji zaoszczędzi pieniądze podatników – w domyśle za utrzymanie włamywacza w więzieniu. Dodał, że jego biuro organizuje kursy z obsługi broni palnej i zaprosił mieszkańców, żeby wzięli w nich udział, bo po nich będą strzelać celniej.