Szef organizacji charytatywnej World Central Kitchen Jose Andres udzielił wywiadu agencji Reuters. Stwierdził, że nie wierzy w to, że śmierć jego wolontariuszy w Strefie Gazy była wypadkiem.
W poniedziałek wieczorem konwój trzech pojazdów WCK poruszał się po Strefie Gazy, na terytorium pod kontrolą izraelskiego wojska. Ta organizacja działa w Gazie od samego początku wojny i dotychczas wydała ponad 33 miliony posiłków. Podczas jazdy konwój został ostrzelany przez izraelskie siły zbrojne. Zginęło siedmiu wolontariuszy, w tym Polak Damian Soból. Władze Izraela twierdzą, że był to tragiczny wypadek.
“Ostrzelano konwój humanitarny, bo żołnierze mieli dostrzec uzbrojoną postać”
W rozmowie z Reutersem Andres stwierdził, że nie przyjmuje tego wytłumaczenia do wiadomości, bo Izraelczycy wzięli jego wolontariuszy na cel „systematycznie, auto po aucie”. „To nie była pechowa sytuacja, gdzie „ups, zrzuciliśmy bombę w niewłaściwym miejscu” – stwierdził – „To było na przestrzeni 1,5, 1,8 kilometra, z bardzo zdefiniowanym konwojem humanitarnym, który miał oznaczenia na górze, na dachach, bardzo kolorowe logo z którego oczywiście jesteśmy dumni. Było jasne kim jesteśmy i co robimy”.
Andres powiedział, że atak nastąpił wkrótce po tym, gdy jego wolontariusze nadzorowali wyładunek 100 ton pomocy humanitarnej. Poinformował, że izraelskie siły zbrojne (IDF) były wcześniej poinformowane o ich konwoju. Kiedy IDF zaatakowała pierwszy samochód, wolontariuszom udało się uciec do drugiego. Gdy zaatakowali drugi, uciekli do trzeciego. Próbowali się skontaktować z IDF i powiedzieć kim są. Mimo tego Izraelczycy ostrzelali trzeci samochód, w którym wszyscy zginęli. Organizacja wcześniej straciła z nimi kontakt i uświadomili sobie, co zaszło, dopiero, gdy zobaczyli ich zwłoki.
Anders dodał, że początkowo sam miał jechać w tym konwoju, jednak ostatecznie nie udało mu się wrócić na czas do Gazy. Wezwał państwa, z których pochodzili zamordowani wolontariusze, do przeprowadzenia w tej sprawie śledztw. Dodał także, że nawet gdyby IDF nie wiedziało o ich konwoju, to nie powinno go zaatakować. „Nawet gdybyśmy nie byli skoordynowani z IDF, żadne demokratyczne państwo i żadne siły zbrojne nie mogą brać na cel cywili i pracowników organizacji humanitarnych” – podkreślił. Według ONZ od początku wojny w Gazie zginęło co najmniej 196 pracowników organizacji humanitarnych. „To wygląda jak wojna przeciwko samej ludzkości” – skomentował Andres – „I takiej wojny nie możesz wygrać. Ponieważ ludzkość zawsze ostatecznie zwycięży”.