Rząd Leszka Millera wstrzymał prace nad Baltic Pipe. Teraz były pierwszy sekretarz KW PZPR w Skierniewicach twierdzi, że… był jego ojcem <sic!>.
Baltic Pipe to system gazociągów, które dostarczają gaz ziemny ze złóż na szelfie norweskim, gdzie 19 koncesji wydobywczych należy do PGNiG, do Polski i Danii. O dywersyfikacji dostaw gazu do Polski poprzez dostawy z Norwegii zaczęto mówić tuż po upadku PRL, ale pierwsze konkretne kroki podjęto dopiero w 2001 roku, za rządów Jerzego Buzka. Gazociąg miał dostarczać nam norweski gaz od 2004 roku, ale po wyborach 2001 roku rząd Millera odstąpił od realizacji tego projektu. Próbowano go wznowić dopiero w 2007 roku. Prace nad jego powstaniem ruszyły na dobre w 2016, kiedy polski Gaz-System S.A. i duński Energinet wykonały studium wykonalności. W 2018 roku zawarto umowy przesyłowe i podpisano umowę o budowie. W czerwcu 2017 premier Beata Szydło i jej duński odpowiednik podpisali memorandum o współpracy przy budowie tego gazociągu, a w 2019 prezydent Duda ratyfikował odpowiednie umowy między Polską i Danią. 27 września nastąpiło uroczyste otwarcie gazociągu.
Dzisiaj, kiedy Putin używa gazu jako broni, a Gazprom otwarcie grozi Europie, że ta zamarznie zimą, widać jak niezwykle ważna była ta inwestycja. Nic więc dziwnego, że na Millera wylała się fala krytyki za wstrzymanie tego projektu. W pokazie wyjątkowej bezczelności on sam stwierdził na antenie Radia Zet, że to jego rząd jest jej ojcem.
Miller stwierdził, że możliwość dywersyfikacji źródeł gazu otworzyło dopiero renegocjowanie kontraktu jamalskiego. „Polska była w takiej sytuacji, że mieliśmy za dużo gazu rosyjskiego. Kontrakt jamalski podpisany przez rząd Suchockiej przewidywał, że będziemy otrzymywali 5 mld m3 rocznie więcej, niż potrzebowaliśmy” – stwierdził – „Najpierw trzeba było renegocjować kontrakt z Rosjanami. Umowa była na zasadzie, że jak nie weźmiesz, to i tak za niego zapłacisz. I to otworzyło możliwość dywersyfikacji”. Nota bene politykowi chyba szwankuje pamięć, bo kontrakt, o którym mówił, podpisano w 1996 roku – trzy lata po przejęciu władzy przez SLD.
Dopytany przez redaktora Rymanowskiego o to, czy w takim razie jego rząd można uznać za ojca Baltic Pipe, polityk potwierdził. „Tak, zredukowaliśmy liczbę otrzymanego gazu od Rosji” – powiedział – „Nie mam sobie nic do zarzucenia. Moje sumienie jest czyste całkowicie”.