Wygląda na to, że długie i brutalne protesty ruchu Żółtych Kamizelek zaczęły przynosić efekty. Rząd zasugerował, że jest gotowy do negocjacji nad kontrowersyjną reformą systemu emerytalnego.
Protesty ruchu Żółtych Kamizelek – nazywanych tak od ubieranych na demonstracje kamizelek odblaskowych, które musi posiadać każdy francuski kierowca – rozpoczęły się już jesienią 2018 roku i od tego czasu trwają niemal nieprzerwanie. Częściej niż rzadziej przyjmują brutalny przebieg – zginęło w nich już 10 osób a ponad tysiąc zostało rannych.
Ruch Żółtych Kamizelek nie sformułował nigdy spójnego programu i postulatów i jest raczej ucieleśnieniem gniewu społecznego. Bezpośrednim powodem jego wybuchu była polityka fiskalna rządu Francji, która finansowała kolejne programy socjalne podatkami nakładanymi na tamtejszą klasę średnią, przez co wielu jej przedstawicieli znalazło się w trudnej sytuacji finansowej. Jakiś czas temu protestujący skupili się jednak na proponowanej reformie systemu emerytalnego.
Francuzi mają niezwykle skomplikowany system emerytalny, w którym istnieją 42 różne rodzaje emerytur podzielonych na pięć głównych kategorii. Rząd zaproponował jego reformę, która miała go w dużym stopniu uprościć i zastąpić pojedynczym systemem. Francuzi uważają jednak, że nowy system sprawi, że wielu przyszłych emerytów dostanie mniejsze emerytury niż wcześniej. Szczególnie jednak nie spodobał im się fakt, że w świetle zaproponowanej ustawy wiek kwalifikujący do otrzymania pełnej emerytury wzrośnie z 62 do 64 lat.
5 grudnia, wkrótce po ogłoszeniu tych planów, rozpoczął się prowadzony przez ponad 30 związków zawodowych strajk generalny. Protesty zaostrzyły się kiedy premier Eouard Phillippe ogłosił jego szczegóły 12 grudnia. Ich celem było sparaliżowanie Francji – i w dużym stopniu się to udało.
Prezydent Macron jeszcze w piątek bronił planu reformy, koniecznej z powodu prognozowanych gigantycznych deficytów w systemie emerytalnym. „Albo ktoś musi wpłacać więcej albo musi się zgodzić popracować trochę dłużej” – stwierdził.
Piąta masowa mobilizacja protestujących osiągnęła jednak swój cel. Po piątkowych rozmowach przedstawicieli rządu ze związkowcami premier napisał do nich list, w którym stwierdził, że jest gotowy wycofać się z pomysłu zwiększenia wieku emerytalnego.
Reakcje na ten list były rozmaite. Część związków ogłosiła zwycięstwo, inne podchodzą do zapowiedzi sceptycznie i radzą czekać na konkrety, w międzyczasie nadal nakładając protestami presję na rząd. Jeden z większych związków, CGT, stwierdził, że kompromis ich nie interesuje i chcą całkowitego wycofania się z planów reformy systemu emerytalnego.