Po serii naruszeń litewskiej przestrzeni powietrznej rząd w Wilnie ogłosił stan wyjątkowy (nazywany precyzyjnie „stanem sytuacji ekstremalnej”) w całym kraju. Chodzi o drony oraz przemytnicze balony wypuszczane z Białorusi, które niejednokrotnie zakłócały ruch lotniczy.
Skala problemu jest poważna: w tym roku odnotowano już około 600 naruszeń przez balony i blisko 200 przez drony. Balonowy sabotaż wymusił kilkanaście decyzji o zamknięciu lotniska w Wilnie, co miało wpływ na ponad 320 lotów i 45 tys. pasażerów. Wilno oskarża Mińsk o tolerowanie – a nawet wykorzystywanie – przemytniczego procederu jako narzędzia presji. Litewska premier Inga Ruginienė mówi wprost: to element działań hybrydowych, a być może nawet aktów terroru.
Decyzja o wprowadzeniu stanu wyjątkowego ma przede wszystkim odblokować procedury i ułatwić pracę specjalnej grupy dochodzeniowej złożonej ze straży granicznej, policji, celników i służb finansowych. Litewski rząd zwrócił się też do Sejmu o nadanie żołnierzom dodatkowych uprawnień na trzy miesiące: od wydawania poleceń i sprawdzania dokumentów po możliwość zatrzymywania osób, które nie podporządkują się nakazom.