Spłonął samochód elektryczny. Teraz jego właściciel zapłaci za to wysoki mandat.
Zdarzenie miało miejsce w sobotę w duńskim mieście Stenlille, ok. 60 km od Kopenhagi. Zaparkowany pod wiatą samochód elektryczny stanął w płomieniach. Zajęła się od niego wiata i część domu, przy którym stała. Niektóre media informują, że zapalił się także sąsiedni dom.
Na szczęście w pożarze nic się nie stało, ale sam samochód spłonął doszczętnie. Policja ustaliła, że za pożar najprawdopodobniej odpowiada sam właściciel. Baterie samochodu elektrycznego działają najlepiej, gdy są ciepłe, z tego powodu większość nowoczesnych aut tego typu ma funkcję ich podgrzewania. Policja nie ujawniła jakie auto spłonęło w pożarze, ale najwidoczniej jej nie miało. Jego właściciel bowiem, nie chcąc stracić zasięgu z powodu mrozów, podłożył pod baterię… elektryczny toster.
Policja zaapelowała do kierowców elektryków, by nie szli w jego ślady. Jeśli przyczyna pożaru się potwierdzi, to pechowego kierowcę czeka wysoki mandat.