Carlos Holmes, minister spraw zagranicznych Kolumbii ujawnił, że ich służby specjalne badają potencjalny zamach, którego ofiarą miał paść prezydent Ivan Duque. Mieli stać za nim Wenezuelczycy, a powodem była aktywność dyplomatyczna Kolumbii mająca na celu izolację socjalistycznego reżymu w Caracas.
Na chwilę obecną niewiele wiadomo o planach zamachowców. Kolumbijskie służby specjalne miały się dowiedzieć, że coś się szykuje, już kilka miesięcy temu. Dzięki działalności operacyjnej udało im się namierzyć i aresztować kilka dni temu w miastach Valledupar i Barranquilla trzech potencjalnych zamachowców, obywateli Wenezueli. Przy mężczyznach odnaleziono karabin szturmowy z celownikiem optycznym, pistolet maszynowy Mini-Uzi, zapas amunicji i granaty hukowe.
Stacja radiowa Blu Radio ujawniła nieco więcej szczegółów. Zamach na Duque miał mieć miejsce w przyszłym miesiącu, kiedy prezydent Wenezueli Maduro rozpoczyna kolejną kadencję. W jego przeprowadzeniu miały pomóc lokalne organizacje lewicowe oraz handlarze narkotyków. Dziennikarze nie ujawnili jednak źródła tych informacji. Holmes w swojej wypowiedzi podziękował też za pomoc zagranicznym agencjom wywiadowczym, nie ujawniając jednak o jakie chodzi. Poprosił także obywateli, którzy mają jakiekolwiek istotne dla śledztwa informacje, żeby donieśli o nich odpowiednim służbom.
Powody dla których Wenezuela chciałaby zabić prezydenta swojego południowego sąsiada są dosyć oczywiste. Duque został prezydentem w sierpniu z ramienia centrowej partii Centro Democratico. Pomimo umiarkowanie konserwatywnych poglądów od początku ostro krytykował socjalistyczny reżym w Caracas. Rząd Kolumbii otwarcie krytykował ostatnie wybory prezydenckie twierdząc, że Maduro je sfałszował. Wzywał także Wenezuelę do organizacji nowych wyborów pod okiem międzynarodowych obserwatorów, w których będą mogli wziąć udział także polityczni dysydenci. Jego dyplomaci mieli również współpracować z USA i namawiać inne państwa regionu do izolacji Wenezueli, co miało doprowadzić do upadku reżymu w Caracas.
Niechęć Kolumbii do Wenezueli ma bardzo konkretne powody. Rządy socjalistów doprowadziły w 2014 roku do gigantycznego kryzysu ekonomicznego. Efektem pogarszającej się sytuacji stała się masowa ucieczka mieszkańców Wenezueli za granicę. Szacuje się, że od początku kryzysu aż 2,3 miliona Wenezuelczyków – ok. 7% populacji. Ten największy kryzys uchodźczy w dziejach Ameryki Południowej stał się wielkim wyzwaniem i problemem dla innych państw regionu, które muszą tym ludziom zapewniać warunki do życia. A to właśnie sąsiadująca z Wenezuelą Kolumbia ma największe problemy z poradzeniem sobie z napływem uchodźców uciekających z socjalistycznego raju Maduro.