W prokremlowskich mediach i na kontach w serwisach społecznościowych pojawiają się nieprawdziwe doniesienia o okolicznościach śmierci podpułkownika Joshui Camary z bazy wojskowej Camp Kościuszko w Poznaniu.
Zgodnie z nimi, śmierć żołnierza ma związek z rosyjskim atakiem rakietowym na wojskową uczelnię w Połtawie w środkowo-wschodniej części Ukrainy.
To fałszywe twierdzenie ma uwiarygodnić narrację Rosjan o obecności NATO-wskich sił w tym kraju. Jedyne, co łączy śmierć amerykańskiego oficera z bombardowaniem ukraińskiego ośrodka szkoleniowego jest data.
Do ataku rakietowego w Połtawie doszło 3 września kilka minut po godz. 9. Tego samego dnia w Poznaniu w jednym z mieszkań w pobliżu bazy Camp Kościuszko ujawniono zwłoki 45-letniego podpułkownika, który był oficerem prasowym V Korpusu US Army.
Okoliczności śmierci oficera bada prokuratura i Żandarmeria Wojskowa. Śledczy wstępnie wykluczyli, by ktokolwiek przyczynił się do zgonu żołnierza. Według Fox News własne postępowanie w tej sprawie przeprowadzi też armia amerykańska.
Także zgodnie z oświadczeniem Pentagonu śmierć oficera armii amerykańskiej nastąpiła w Polsce, co wyklucza wersję upowszechnianą przez rosyjskich propagandystów.
Rosyjskie serwisy propagandowe nie po raz pierwszy dokonują manipulacji okolicznościami śmierci żołnierza NATO. Pod koniec marca tego roku intensywnie rozpowszechniano fałszywą informację o śmierci polskiego generała Adama Marczaka, który miał rzekomo zginąć w rosyjskim ostrzale rakietowym miejscowości Czasiw Jar na Ukrainie, podczas gdy tak naprawdę zmarł w Mons w Belgii, ponad dwa i pół tysiąca kilometrów w linii prostej od zbombardowanego przez Rosjan ukraińskiego miasta.