W jednym z moskiewskich sądów trwa proces nastolatka, który zabił swoją siostrę. W trakcie rozprawy mężczyzna podjął próbę ucieczki.
18-letni Leonid Grejser wynajmował na przedmieściach Moskwy mieszkanie wspólnie ze swoją siostrą, o dwa lata starszą Ariadą. Pewnego dnia ich sąsiedzi usłyszeli krzyki. Na miejscu znaleźli kobietę leżącą w kałuży krwi, jej ciało było pokryte namalowanymi krwią okultystycznymi symbolami. Grejser klęczał obok i sprawiał wrażenie jakby się modlił, był nagi i również swoje ciało pokrył podobnymi symbolami. Powiedział im, że to szatan kazał mu ją zabić.
Wkrótce na miejsce zdarzenia przybyła policja i aresztowała nastolatka. Składając zeznania nie wspominał już o szatanie. Policjantom powiedział, że dobrze się dogadywał z siostrą, ale zabicie jej było niezbędne i „tak jest lepiej”. Nie wyjaśnił co miał przez to na myśli.
Jego proces rozpoczął się w jednym z moskiewskich sądów okręgowych. Oskarżony, z racji stawianych mu zarzutów, siedział w jego trakcie w specjalnej szklanej klatce. W pewnym momencie – na oczach wszystkich zgromadzonych – postanowił z niej uciec. Stanął na krześle, przecisnął się przez listewki u góry i urwał jedną z płyt podwieszanego sufitu, po czym próbował wspiąć się na pozostałe.
Deel II pic.twitter.com/1tjoCNenVO
— Harald Doornbos (@HaraldDoornbos) December 11, 2019
Widząc to, obecni na sali policjanci od razu interweniowali. Okazało się jednak, że klatka jest zamknięta. Jedna z policjantek wcisnęła przycisk alarmowy, podczas gdy jej kolega stanął na oparciu ławki i złapał go za nogę, uniemożliwiając mu dalszą ucieczkę.
Kiedy na salę przybyły posiłki sytuacja została szybko opanowana. Policjanci zaczęli bić mężczyznę po zwisających z sufity nogach służbowymi pałkami, jeden z nich sięgnął też po paralizator. Po krótkiej chwili oskarżony, który w szamotaninie stracił spodnie, grzecznie wrócił na miejsce.
Reszta procesu przebiegała bez incydentu. Oskarżony przyznał się do winy.