Rafał S., pseudonim Szkatuła, został skazany w 2017 roku na piętnaście lat odsiadki. Sąd Apelacyjny złagodził tą karę.
Szkatuła był bossem jednego z warszawskich gangów i był uznawany za jednego z najniebezpieczniejszych gangsterów w Polsce. W 2002 roku wpadł na pomysł porwania dawnego wspólnika Ireneusza T. i zażądania od niego 100 tysięcy złotych okupu. Dwie próby porwania jednak się nie powiodły. Szkatułę pogrążyły jednak zeznania dwóch gangsterów z Konstancina, Rafała B. ps. Bukaciak i Łukasza A. ps. Łuki. Gangsterzy zeznali też, że na polecenie Szkatuły mieli złożyć propozycję współpracy Piotrowi D. ps. Pietia. Kiedy ten odmówił, rozeźlony Szkatuła miał zaoferować 60 tysięcy złotych za jego głowę.
Proces Szkatuły miał poprowadzić sędzia Andrzej Krasnodębski, znany z bezkompromisowego podejścia do przestępczości zorganizowanej. Dowiedziawszy się o tym Szkatuła zażądał losowania składu, ale ponownie na niego trafił. Przeczucie go nie myliło. Za próbę porwania, podżeganie do zabójstwa i nielegalne posiadanie broni palnej usłyszał łączny wyrok 15 lat więzienia.
Sprawa Szkatuły trafiła w końcu przed Warszawski Sąd Apelacyjny. A ten uznał, że kara ośmiu lat więzienia za próbę porwania, którą zasądził Sąd Okręgowy, była zbyt surowa i obniżył ja o trzy lata. Łączny wyrok został natomiast obniżony aż o cztery lata. Wyrok jest prawomocny.
To nie jest pierwsza dziwna sytuacja związana ze Szkatułą. W lipcu 2017 Szkatuła odpowiadał za podżeganie do pięciu zabójstw, za co usłyszał nieprawomocny wyrok 12 lat więzienia. Sąd zdecydował się użyć wobec niego tzw. sześćdziesiątki czyli nadzwyczajnego złagodzenia kary. Art. 60 jest stosowany niemal wyłącznie w wypadkach, gdy skruszony sprawca współpracuje z organami ścigania, ale w wypadku Szkatuły taka współpraca nigdy nie nastąpiła.