Oświecone elity, piórami i klawiaturami niemałej grupy reprezentujących to środowisko publicystów, od wczoraj zadają sobie jedno proste pytanie: dlaczego kolejny raz przegraliśmy? Pewnie większości z nas to już nie dziwi, ale kolejny raz mylą się w swej ocenie. Bezustannie słuchać będą, a nie zrozumieją. Patrzą, ale nie są w stanie zobaczyć. Dlaczego?
– Żyjemy w jakimś Matrixie. To się nie dzieje. To niemożliwe, żeby ludzie byli tak ślepi, głupi, leniwi – komentuje na Twitterze jeden z czołowych ideologów obozu opozycyjnego. Przytaczam tę wypowiedź bez dokładnego precyzowania autora z dwóch powodów. Pierwszy jest taki, iż posługuje się on pseudonimem, który większości czytelników niewiele mówi. Drugi zaś powód – znacznie ważniejszy – jest taki, iż ta wypowiedź idealnie podsumowuje schemat myślenia ludzi związanych z obozem opozycji. To myśl zbiorowa, całej grupy ludzi.
Billboardy z hasłami: “oszczerstwa”, “pogarda”, “agresja” na czarnym tle i podpisem “Rządzi PiS, a Polakom wstyd” – tak wyglądała kampania PO w 2007 roku. Wówczas Platforma wygrała, więc stosuje tę samą metodę kolejny raz, choć ta od dawna przestała się sprawdzać. Mimo to, ludzie Grzegorza Schetyny kolejny raz zastosowali podobne plakaty i podobną retorykę.
Dlaczego przegrali?
Mają już gotową odpowiedź: Bo ludzie są głupi. Przegrali, bo na PiS zagłosowali ludzie biedni i niewykształceni. Zadecydował chamski, pozbawiony szkół motłoch. Takie opinie naprawdę pojawiają się w sieci, co gorsza wygłaszają je nie tylko anonimowe trolle. Analiza dokonana przez czołowych przedstawicieli mainstreamowych mediów, od Newsweeka, przez Wyborczą, Polsat, Wirtualną Polskę i inne tego typu ośrodki przekazu, jest zaskakująco zbieżna. PiS wygrał, bo przekupił Polaków kiełbasą wyborczą. Wygrał, bo płaci i kupuje głosy za żywą gotówkę. Nabiera się ten głupi Polak na socjalistyczną propagandę, bo nie ma wiedzy.
„PiS znacząco wygrało wśród rolników i bezrobotnych, wśród osób z niskim wykształceniem” – diagnozuje na Twitterze Dorota Zawadzka, słynna Superniania. “Szydło z ogromną przewagą na wsi i wśród najsłabiej wykształconych, czyli wśród swoich” napisze na Facebooku ktoś anonimowy, a na swoją tablicę wrzuci to Krystyna Janda, ostatnimi czasy czołowa bojowniczka opozycji.
Intelektualiści postawili diagnozę.
Oczywiście postawili ją zanim zadali swoje pytania, bo wszechwiedzący intelektualista nie po to zadaje pytanie, żeby szukać odpowiedzi. On pyta, bo wie. A jak wie, to musi się tą wiedzą podzielić ze światem. A jeśli fakty nie zgadzają się z teorią, to intelektualista zakrzyknie za Heglem, którego świetnie zna, bo jest przecież intelektualistą, że to tym gorzej dla faktów. Będzie zaklinać rzeczywistość, obrażać się, ale nie zmieni zdania, bo przecież to oznaczałoby przyznanie się do błędu. Katharsis można zacząć wówczas, jeśli dokonało się rozliczenia. Wymaga to przyznania się, przed sobą samym, że nie miało się racji. A intelektualiści nigdy się do niczego nie przyznają. Złapani za rękę mówią co najwyżej, że to nie ich ręka. Nie wierzycie? Poczytajcie proszę to, co piszą Lisy, Stankiewicze, Staniszkisy, Jażdżewskie, Warzechy i cała reszta Jaśnie Państwa Wielce Oświeconych.
No dobrze, od “oświeconych” niczego się nie dowiemy. To może sami odpowiemy sobie na pytanie dlaczego Platforma Obywatelska (jej przybudówki) kolejny raz przegrała wybory?
Znamy odpowiedź, choć jesteśmy przedstawicielami ciemnego i niewykształconego motłochu. A może właśnie dlatego ją znamy? Oczywiście, powodów porażki PO jest wiele, można je analizować długo i wnikliwie, pokazując słabość liderów, brak planu i wizji. Ale podstawowym, fundamentalnym i najważniejszym powodem klęski Platformy Obywatelskiej jest błędna analiza rzeczywistości. Obóz skupiony wokół Grzegorza Schetyny i jego sojusznicy /wewnętrzni i zewnętrzni/, pomimo ogromnych pieniędzy inwestowanych w badania i analizy, nie chce poznawać i nie poznaje rzeczywistości. Setki teorii produkowanych w przeróżnych instytutach i think tankach, może i mądrze brzmią, ale de facto służą tylko i wyłącznie temu, żeby utwierdzać w przekonaniu wąskie grono decyzyjne, że jest dobrze, a obrana strategia tym razem się sprawdzi. Kiedy pędzimy z ogromną prędkością, a przed nami widać już mur, to nie skręcimy w żadną ze stron, żeby uniknąć zderzenia. Wybierzemy katastrofę, bo „liderzy” nie chcą słuchać, że wymyślona bądź wybrana przez nich strategia prowadzi do wypadku. Paradoks i absurd? Oczywiście. Tyle, że życie kolejny raz potwierdziło, że ta metoda “sprawdza się” w polskiej polityce.
No dobrze, ale skoro wiemy już dlaczego Koalicja Obywatelska przegrała wybory, to czy wiemy też, dlaczego PiS je kolejny raz wygrał? Oczywiście, odpowiedź na to pytanie również jest banalna. Nie dlatego, że ktoś zaatakował Kościół i Polacy zaczęli go gremialnie bronić. Nie dlatego, że Polacy wierzą telewizji Jacka Kurskiego. Oczywiście te dwa elementy z pewnością miały wpływ, ale nie były kluczem do zwycięstwa. Co zaś sprawiło, że to Jarosław Kaczyński po raz piąty może zakrzyknąć: „wygraliśmy!”? To proste przecież, my to wiemy. Kaczyński i jego ludzie są wiarygodni, a powody ich zwycięstwa przedstawił Główny Urząd Statystyczny już w czerwcu 2018 roku, niemal rok przed tym, zanim Polacy potwierdzili to w wyborach.
Co zobaczyliśmy w czerwcu ubiegłego roku? Główny Urząd Statystyczny przedstawił dane dotyczące różnych kryteriów ubóstwa w Polsce. W 2017 roku w gospodarstwach domowych o wydatkach poniżej granicy ubóstwa skrajnego (tzn. poniżej poziomu minimum egzystencji) żyło 4,3% osób czyli około 1,65 mln osób. Liczba ta systematycznie maleje i w roku 2017 była najniższa od 20 lat. W 2016 r. poniżej tej granicy żyło 4,9% osób, w 2015 r. 6,5%, a w 2014 r. 7,4%.
Czyli jednak 500 plus, dodatkowa emerytura i wyprawki szkolne? Oczywiście. Polak nie jest idiotą, wbrew temu co myśli o nim Dorota Zawadzka czy Konrad Piasecki. Polak potrafi liczyć. Może nie jest absolwentem takich uczelni, jak Ryszard Petru lub Radosław Sikorski, ale swoją kasę liczy doskonale. Polak wie, że 500 złotych miesięcznie na dziecko to dodatkowa pensja rocznie. Lepsze jedzenie na co dzień. Więcej warzyw i owoców. Szynka bez fosforanów. Dwa tygodnie wakacji. To urlop z rodziną. Lekcje angielskiego dla córki. Nauka pływania dla syna. Banalizuję? Ależ nic z tych rzeczy, a jeśli sądzicie inaczej, to żyjecie w odrealnionej bańce. Oczywiście, można nazywać to rozdawnictwem, socjalizmem, przekupstwem. Nikt nikomu nie broni robić z siebie głupca. Nazywajmy to jak chcemy. Fakty są takie, że dzięki tej redystrybucji pieniędzy ogromnej rzeszy Polaków lepiej i łatwiej się żyje. A to lepsze życie ma dziś twarz Jarosława Kaczyńskiego, Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego. I dlatego PiS wygrał. To jest podstawowy powód.
Czy to oznacza, że PiS już wygrał znacznie ważniejszą batalię, tę jesienną? Oczywiście, że nie. Prawo i Sprawiedliwość ma wiele atutów po swojej stronie, kilka silnych kart w rękawie, a pogrążona w chaosie opozycja dziś leży na deskach i jest liczona. Właśnie dlatego to bardzo trudny czas, łatwo zachłysnąć się tym zwycięstwem i uwierzyć, że jest się niezwyciężonym. To wciąż jest moment, w którym można przegrać z samym sobą. Wystarczy stracić czujność. Dla Prawa i Sprawiedliwości największym niebezpieczeństwem jest dziś Prawo i Sprawiedliwość. Można uwierzyć, że wszystko wolno, że teraz to już nic nie jest w stanie zaszkodzić obozowi Jarosława Kaczyńskiego. Tymczasem majową wiktorię można zaprzepaścić stosunkowo łatwo, wystarczy dopuścić do głosu kilka tłustych kotów, które w tej partii – jak i w każdej innej – także się znajdują.
Wystarczy grzech pychy.